Odwróciłam wzrok i przez chwilę milczałam patrząc przed siebie.
- Jeśli nie chcesz to... – zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie, nie oto chodzi, tylko... to skomplikowane – powiedziałam marszcząc czoło.
- A serio, nie zmuszam cię do niczego, jak nie chcesz, to nie musisz mówić – powiedział. Zastanowiłam się przez chwilę.
- Nie. Muszę to w końcu z siebie wyrzucić – powiedziałam powoli, z namysłem. Westchnęłam i zaczęłam opowiadać.
- Urodziłam się w pewnej watasze. Moi rodzice byli Betami. Cieszyli się szacunkiem i zaufaniem alf. Jednak, naprawdę nasze życie nie było takie kolorowe. Nie powinnam się w ogóle urodzić, bo moja matka nie mogła mieć szczeniąt. Ale bardzo chciała je mieć. Zawarła układ z duchami. Dadzą im mnie, w zamian za życie niewinnej istoty. Zgodzili się. Kidy przyszłam na świat, duchy zażądały zapłaty. Ale moi rodzice nie chcieli nikogo zabijać. To je rozwścieczyło. Zabrali mojego ojca. Matka nie mogła bez niego żyć i gdy miałam pół roku, popełniła samobójstwo. Szybko nauczyłam się sztuki przetrwania. W wieku dwóch lat szkoliłam się na wojowniczkę i szpiega. Można powiedzieć, że byłam niepokonana. Ale byłam nieszczęśliwa. Pewnego dnia ktoś zaatakował obóz wojowników. Mieli potężne moce i szybko nas pokonali. Byłam jedną z około trzydziestu poległych wilków – przerwałam na chwilę. – Jednak moi rodzice zebrali siły i tchnęli we mnie życie. Moje futro zbielało, a ja stałam się w połowie duchem. Moje moce stały się potężniejsze i bardziej... nieobliczalne. Kiedy się obudziłam, zniszczyłam prawie cały las w wybuchu emocji. Czasem się zastanawiam, czy nie byłoby lepiej, gdybym tam umarła, gdyby rodzice mnie nie ocalili. Od tamtej pory włóczę się po świecie zbierając sobie wrogów i niszcząc wszystkim życie. Wesoło, nieprawdaż? – spytałam gorzko.
<Hal, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz