Szybko wybiegłem z jaskini Anabell i poleciałem.
Wołałem go ale on nie odpowiadał.
Chwile puziniej zauważyłem Aarona.
Podleciał do mnie i zapytał:
- Co jest?
- Matt'y gdzieś uciekł!!!
Aaron rzucił okiem w kierunku Lasu Cienia.
Pokiwałem głową.
Myśli
Może mu się coś stało???
Może jest w tarapatach???
Może jest bliski śmierci???
Mam nadzieje że wszystko w porządku.
* * *
Wleciałem w las. Krzyczałem jak naj głośniej:
- Matt'y!!!!! Gdzie jesteś???
Ale było słychać tylko powiew wiatru.
- Aaron musimy się rozdzielć!
- Dobra.
- Ja polecę na północ.
Rozdzieliliśmy się.
- Matt'y, Matt'y, Matt'y.
Co to usłyszałem nie zrozumiałe mamroty.
Zobaczyłem smytnego Matt'a wychodzącego z domu czarodzieja.
Nie przypuszczałem że przyjdzie do niego.
- Matt'y zaczekaj!!!
- Tata?
<Matt'y?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz