środa, 27 lutego 2013
Od Aarona!
Od Aarona - c.d. Valixy
Zacząłem zwiedzać tereny, żeby choć odrobinę zapamiętać. Przez dłuższy czas latałem, ale w końcu zacząłem wędrować. Po paru krokach spotkałem waderę. Zlustrowałem ją wzrokiem po czym skupiłem się na kontakcie wzrokowym. Przedstawiła się jako Valixy, więc postanowiłem że nie będę wredny i zrobię to samo. W momencie gdy spytała się o mój naszyjnik, na moim pysku pojawił się mały grymas smutku.
- To moja pamiątka... - zacząłem. - Po rodzicach. Umarli.
Próbowałem się tym za bardzo nie przejmować. Faktem iż Artemisy nie ma już ze mną. Może i dopiero co napotkana wadera uważa mnie za dziwnego czy coś, ale z doświadczenia wiem, że dziwni, są wyjątkowi.
<Valixy?>
Od Valixy!
-No ja terz kiedyś miałam rodziców!
I zlałam się łzami.Przypomniał mi się ta noc.
Szłam z rodzicam.(byłam mała) niewiedzałam oco chodzi.
Zapytałam rodziców gdzie idziemy.
Nic wtedy niewidzałam byłam jeszcze ślepym szczeniakiem.
Oni nieodpowiedzieli na mojepytanie.
Nagle usłyszałam wycie wilków.
Moi rodzice szybko biegli Spadłam z grzbietu mamy i spadłam w kszaki.
Wreście otworzyłam oczy zobaczyłam wilkołaki.
Wbiegli do jaskini.
Słyszałam odgłosy walki.Podeszłam biżej zobaczyłam rodziców martwych na zieni.
Z rożnych stron wybiegały myszy.Porzerały ciała moich rodziców.Czułam że rozpruwa mi się serce.
Zorjętowałam się chwile puzniej że kilku wikołaków powoli się do mnie zbliża.
Uciekałam ale mnie dogoniły.Mam teraz blizne na łapce na całe życie.
Uratowałmnie przed śmiercią Bóg światła.Wilkolaki lerzały mariwena ziemi.
Tej histori niezapomne do końca mojego nędznedzo życia.
Opowiedzałam mu całą historię.
<Aaron?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz