Prosze wysyłajcie mi prace!!!!
Przedłurzam konkurs do 5 kwietna!!!
sobota, 30 marca 2013
piątek, 29 marca 2013
Od Burauni: c.d. Hal’a
Uniosłam lekko brew. Wyszłam z wody i osuszyłam się magią. Spojrzałam na niego.
- W takim razie chodź. – powiedziałam cicho. Ruszyłam w stronę lasu. Odwróciłam się i zobaczyłam, że się waha.
- Idziesz? – spytałam. Bez słowa ruszył za mną.
<Hal?>
Od Hal 'a - c.d. Burauni
- Hej… - mrukła.
-Cześć.
Popatrzyłem na nią.
Pływała bardzo szybko pomyślałem.
-Jak masz na imię? Zapytała z dziwnym wyrazem na twarz.
-Hal. A ty?
-Nazywam się Burauni.
-Aha.
-A może gdzieś byś poszedł ze mną? Zapytała niepewnie.
-Może?
<Burauni?>
poniedziałek, 18 marca 2013
Nowy konkurs!!!
Nowy konkurs!!!
Trzeba wymyślić Hymn i Godło.
Za zajęcie pierwszego miejsca otrzymuje się Zbroje niezniszczalną, eliksir wiedzy i 150$.
Za zajęcie drugiego miejsca otrzymuje się eliksir zręczności i 125$
Za zajęcie trzeciego miejsca otrzymuje się łuk i 100$
Za 4,5,6,7,8,9,10 miejsca 75$
1.
2.
3.
NIEWOLNO PODAWAĆ ZBOCZONYCH I GŁUPICH PRAC!!!
Konkurs trwa od 18.03.2013r. do 1.04.2013r.
Prace:
Niema narazie!!!
Konkurs
Konkurs wygrała Szan!!!
Szan otrzymuje eliksir miłości i miecz!!!
Gratulacje Szan!!!!!!!!
1. Szan
2. Amber
Amber zaś otrzymuje 2 miejsce dostaje eliksir miłości i 100$!!!
Szan otrzymuje eliksir miłości i miecz!!!
Gratulacje Szan!!!!!!!!
1. Szan
2. Amber
Amber zaś otrzymuje 2 miejsce dostaje eliksir miłości i 100$!!!
Wasz Gilan
niedziela, 17 marca 2013
Nowy towarzysz!!!
imię: Drako
wiek: 2 lata
płeć: samiec
rasa: tygrys
stanowisko: wojownik
cechy: nieufny obcym, odważny i groźny
żywioł: woda
moce: zamienianie się w fale
rodzina: nie ma
partnerka: nie ma
historia: Szan znalazła go gdy miał dwa tygodnie, kłusownicy zabili mu wtedy matkę
Inne zdjęcia:nie ma
właściciel: Szan
Od Gilana - c.d. Anabell
-Serio on umie czytać w mysilach?
-Tak.
-Matt to świetnie!!!!
-Dziękuje tato za pochwały!
-A ja się ciesze że mam utalętowane dzieci!
<Anabell?Brak pomysłów>
-Tak.
-Matt to świetnie!!!!
-Dziękuje tato za pochwały!
-A ja się ciesze że mam utalętowane dzieci!
<Anabell?Brak pomysłów>
piątek, 15 marca 2013
Od Burauni
Leżałam w swojej jaskini, patrząc się w ścianę. Nie miałam nic lepszego do roboty. Nie nadążam nad tym wszystkim. Nad życiem. Westchnęłam cicho. W końcu miałam dość. Zerwałam się z miejsca i wybiegłam z jaskini. Pobiegłam w jedyne miejsce, gdzie mogę się odprężyć; nad wodę. Wskoczyłam do niej i od razu poczułam się lepiej. Po chwili usłyszałam drugi plusk. Ktoś wskoczył do jeziorka. Patrzy łam jak chwilę pływa. Wynurzyłam się na powierzchnię.
- Hej… - mruknęłam.
<Pliis, dokończy ktoś?!>
czwartek, 14 marca 2013
Od Anabell c.d. Gilana
-Dobrze. powiedziałam i pożegnałam się-Chcecie iść gdzieś?
-Nie.-odpowiedzieli wszyscy.
-Dlaczego?
-Bo taty tam nie będzie.
-To chodźcie do jaskini.-powiedziałam zmęczona całym dniem.
Cała czwórka już skakała i bawiła się.
''Już niedługo zamieszkamy razem i....wszystko się zmieni''-zaczęłam rozmyślać.
-''Dlaczego?''-spytał w moich myślach Matt
Przestraszyłam się.
-Matt chodź na chwilkę.
-Tak?
-Czy mi się wydawało czy czytałeś mi w myślach i w nich mi odpowiedziałeś?
-Tak, chociaż nie wiem jak to zrobiłem.
''Aha''-pomyślałam
-''Mamo naprawdę nie wiem jak to zrobiłem''-znów odpowiedział
-''Rozumiem. a czytasz tylko mi?''
-''Mufinkowi, Marin i Rou też''
-''Na razie im nie mów. Porozmawiam o tym z tatą''
-''Dobrze''
* * * * * * * * *
Następnego dnia przyszedł Gilan. Oczywiście wszystkie moje dzieci rzuciły się na niego.
-Gilan?
-Tak?
-Muszę ci o czymś powiedzieć...
-O czym?
-Matt ma zdolność czytania w myślach i mówienia w myślach drugiego wilka
<Gilan? już tracę pomysły>
Od Gilana - c.d. Anabell
-Nie 1 osobę na kilka dni.
Nagle przyszła Anabell.
-To dzieci idą do ciebie?
-Nie za niedługo zamieszkamy razem.
-No dobrze.
-Musze lecieć przyjdę jutro.
<Anabell brak weny :(>
Nagle przyszła Anabell.
-To dzieci idą do ciebie?
-Nie za niedługo zamieszkamy razem.
-No dobrze.
-Musze lecieć przyjdę jutro.
<Anabell brak weny :(>
Od Anabell c.d. Gilana
Spojrzałam na mojego synka.
-Tęskniłam.-powiedziałam i przytuliłam go.
Po chwili Matt, Marin i Rou przybiegli się przywitać z Mufinkiem.
-Nareszcie jesteś!-zawołał Matt
-Nudno było bez ciebie!-powiedziała jednym tchem Marin
-Bez ciebie nie było takiej dobrej zabawy.-powiedziała Rou
Teraz dzieci skakały wokół Mufinka.
-A gdzie byłeś?-spytał ciekawy Matt
-U taty.-powiedział Mufinek
-Ja też chcę!-zawołał Matt
''Tylko nie to''-pomyślałam. Tylko tego brakowało. Wystarczająco TĘSKNIŁAM za Mufinkiem, a co dopiero za Matt'em?
-Ja też chcę!-zaczęła wołać Marin
-I ja!-dołączyła się Rou
''CO?''-pomyślałam z bólem. Nie mogę w to uwierzyć. Gilan odwiedzaj ich od czasu do czasu, ja jestem z nimi cały czas a mimo to wolą GO-Gilana. Pewnie dlatego że on jest dla nich mniej dostępny, nie tak jak ja. Zasmuciłam się tak jak nigdy. Nie miałam siły nawet czegokolwiek powiedzieć. Rzuciłam tylko:
-Zaraz wrócę.
I wyszłam z jaskini. Musiałam odetchnąć. Bycie matką nie jest łatwe. Zwłaszcza gdy twoje dzieci wolą swojego ojca, a nie matkę...Łzy napływały mi do oczu. Rozpłakała bym się gdyby nie Matt który wyjrzał zza ściany. Zamrugałam szybko aby nie zobaczył że zbierało mi się na płacz i powiedziałam:
-Czy coś się stało?
-Tak...
-Co takiego?
-Mamo dobrze wiesz co...-nie skończył
''Zapewne spyta czy może być u Gilana na kilka dni''-pomyślałam ze smutkiem.
-Nie przyszedłem pytać...-powiedział-Wiem że bardzo tęskniłaś za Mufinkiem, ale my tez chcielibyśmy pobyć trochę z tatą.
Wiedziałam do czego dąży.
-Spytaj się taty czy możecie do niego przyjść.-powiedziałam ze smutkiem-Jeżeli się zgodzi to możecie zostać u niego na tydzień.
Matt zdziwił się ale poszedł do jaskini.
-Tato?
-Tak?
-Czy moglibyśmy pobyć u ciebie kilka dni?-spytał niepewny
<Gilan?>
Od Gilana - c.d. Anabell
-Dobrze, ale na razie tylko na kilka dni.
-Dzięki!
-A czemu chcesz go wziąść do siebie przeciesz masz dużo roboty?
-Zobaczysz.
Minęła 1 godzina.
-Dzieciaki idziemy!Zawołała Anabell.
-Tak szybko?
-Tak.
-Mufinek chodź!
Mufinek podbiegł do mnie i się zaczoł wpatrywać pytająco.
-O co chodzi tato?
-Idziemy do mojego domu.
-Nigdy tam nie byłem!
* * * * * * * *
5 DNI PÓŹNIEJ
Szłem z moim synkiem Mufinkiem do Anabell.
-Już jesteśmy!
-No to powiesz po co go zabrałeś do siebie?
-No więc tak on pragnie się uczyć a moja robota to nauczanie , a on zamówił sobie prywatne lekcje.
-Mufinku czy to prawda?
-Mamusiu rodzeństwo powiedzało że jestem dziwny i najgorszy.
-No już dobrze kochanie.A ty Gilan mówiłeś że mesz dużo roboty wyjaśni mi to.
-Robotę papierkową zrobiłem a pozatym terz jestem nauczycielem.
<Anabell?>
-Dzięki!
-A czemu chcesz go wziąść do siebie przeciesz masz dużo roboty?
-Zobaczysz.
Minęła 1 godzina.
-Dzieciaki idziemy!Zawołała Anabell.
-Tak szybko?
-Tak.
-Mufinek chodź!
Mufinek podbiegł do mnie i się zaczoł wpatrywać pytająco.
-O co chodzi tato?
-Idziemy do mojego domu.
-Nigdy tam nie byłem!
* * * * * * * *
5 DNI PÓŹNIEJ
Szłem z moim synkiem Mufinkiem do Anabell.
-Już jesteśmy!
-No to powiesz po co go zabrałeś do siebie?
-No więc tak on pragnie się uczyć a moja robota to nauczanie , a on zamówił sobie prywatne lekcje.
-Mufinku czy to prawda?
-Mamusiu rodzeństwo powiedzało że jestem dziwny i najgorszy.
-No już dobrze kochanie.A ty Gilan mówiłeś że mesz dużo roboty wyjaśni mi to.
-Robotę papierkową zrobiłem a pozatym terz jestem nauczycielem.
<Anabell?>
Od Anabell c.d. Gilana
-Czy mogę wziąć Mufinka do siebie?-spytał Gilan z nadzieją w głosie.
Zamarłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Może Mufinek trochę różni się od swojego rodzeństwa, ale dlaczego Gilan chciał go zabrać do siebie?
Nie potrafiłam na to odpowiedzieć. Zresztą Gilan mówił że ma dużo pracy a dziećmi trzeba się cały czas interesować. Popatrzyłam na niego. Czekał z nadzieją że się zgodzę. Ale ja nie potrafiłam...za bardzo się przywiązałam do mojego małego synka. Ale też nie mogłam zabronić Gilanowi wzięcia go do siebie, przecież to jest również jego dziecko. Przełknęłam ślinę i powiedziałam:
-Dobrze, ale na razie tylko na kilka dni.-ledwo przeszło mi to przez gardło.
<Gilan?>
Od Gilana - c.d. Anabell
-Mufinku a ty czego się nauczyłeś?Zapytałem.
-Pan Hal mnie wzioł na spacer i pokazywał różne rodzaje kwiatów a potem wzioł mnie do lasu i uczył robić kulę nocy.
-I co nauczyłeś się?
- Nie ,wychodziły mi jakieś pycie kuleczki które spadały na ziemię.
-Nauczysz się.
-Mam nadzieję.
Wreście dotarliśmy na plażę.
-No idźcie się bawić tylko uważajcie.Powiedzała Anabell.
-Muszę ci coś powiedzieć.
-No słucham.
-Czy mogę wziąść Mufinka do siebie?Powiedzałem z nadzieją w głosie.
<Anabell?>
-Pan Hal mnie wzioł na spacer i pokazywał różne rodzaje kwiatów a potem wzioł mnie do lasu i uczył robić kulę nocy.
-I co nauczyłeś się?
- Nie ,wychodziły mi jakieś pycie kuleczki które spadały na ziemię.
-Nauczysz się.
-Mam nadzieję.
Wreście dotarliśmy na plażę.
-No idźcie się bawić tylko uważajcie.Powiedzała Anabell.
-Muszę ci coś powiedzieć.
-No słucham.
-Czy mogę wziąść Mufinka do siebie?Powiedzałem z nadzieją w głosie.
<Anabell?>
Od Anabell c.d. Gilana
-Dzieci idziemy na plażę piasków!-zawołałam
-Hurra!-krzyknęli wszyscy razem
-A tata pójdzie z nami?-spytał Matt
-Przecież idę.-powiedziała Gilan i uśmiechną się.
Wyszliśmy wszyscy z jaskini.
-Chodźcie obok mnie i taty, bo się zgubicie.-powiedziałam na wszelki wypadek.
-Pani Amber uczyła nas byśmy zawsze chodzili koło rodziców.-pochwalił się Matt
-I ma rację.-powiedziałam zaskoczona wiedzą Matt'a
-A pan Hal powiedział że nie można chodzić samemu do lasu bo można się zgubić.-powiedziała Marin bo chciała aby Gilan był z niej dumny.
-A ja się dowiedziałam że nie można się zadawać z podejrzanymi wilkami i aby od nich nic nie brać.-powiedziała Rou
-Jestem z was bardzo dumna.-powiedziałam
<Gilan?>
Od Gilana - c.d. Anabell
-Marin tak niewolno.Powiedzałem ze smutkiem w oczach.
-Przepraszam wymsknęło mi się.
-No już dobrze Marin.
Mufinek z oklapniętymi uszkami podszedł do mnie i zapytał:
-Tato kochasz mnie?
-No oczywiście Mufinku.
-Ja ciebie terz.
-A teraz idźcie się bawić.
Anabell znowu zapytała mnie:
-Nie możesz częściej przychodzić?
-Nie mogę.Powiedzałem ze niepokojem.
-Obiecaj że jutro przyjdziesz!Krzykła niemiłym tonem.
-Postaram się a teraz mam czas.Powiedzałem z dziwnym lecz czułym uśmiechem.
-To jak masz czas to pójdźmy na plaże piasków.Zapytała z ulgą na twarzy.
-Świetny pomysł!Odpowiedziałem.
-Dzieci idziemy na plaże! Krzykła do dzieci.
<Anabell?>
-Przepraszam wymsknęło mi się.
-No już dobrze Marin.
Mufinek z oklapniętymi uszkami podszedł do mnie i zapytał:
-Tato kochasz mnie?
-No oczywiście Mufinku.
-Ja ciebie terz.
-A teraz idźcie się bawić.
Anabell znowu zapytała mnie:
-Nie możesz częściej przychodzić?
-Nie mogę.Powiedzałem ze niepokojem.
-Obiecaj że jutro przyjdziesz!Krzykła niemiłym tonem.
-Postaram się a teraz mam czas.Powiedzałem z dziwnym lecz czułym uśmiechem.
-To jak masz czas to pójdźmy na plaże piasków.Zapytała z ulgą na twarzy.
-Świetny pomysł!Odpowiedziałem.
-Dzieci idziemy na plaże! Krzykła do dzieci.
<Anabell?>
środa, 13 marca 2013
Od Anabell c.d. Gilana
-Co się stało Mufinkowi?-spytał Gilan gdy Mufinek nie przybiegł do niego gdy nas odwiedził.
-To wszystko prze wczorajszą kłótnię. Marin powiedziała że tata ją kocha najbardziej. Oczywiście Matt i Rou też powiedzieli że ich kochasz i że nikogo nie kochasz najbardziej tylko wszystkich po równo. Właśnie wtedy Mufinek się obudził po drzemce gdy Marin powiedziała że ich trójkę kochasz najbardziej a Mufinka w ogóle. I Mufinek się rozpłakał. Prosiłam Marin aby go przeprosiła, ale mimo to Mufinek jest cały czas smutny i nie wie czy to prawda. Tłumaczyłam mu że jego siostra powiedziała to przez przypadek ale nic. Nie wiem co mam już robić-powiedziałam desperacko. Próbowałam wszystkiego ale nic.
Marin wyjrzała zza ściany. Już chyba wiedziała o czym rozmawiamy. Podeszła niepewnie i powiedziała:
-Przepraszam tatusiu...Przepraszam i nigdy więcej już tak nie zrobię...-powtarzała aby Gilan się na nią nie gniewał.-Wiem że zrobiłam brzydką rzecz ale nie gniewaj się na mnie tatusiu...Naprawdę nie chciałam...i proszę nie gniewaj się...
Popatrzyłam na nią. Patrzyła na Gilana z nadzieją że powie że się na nią nie gniewa.
<Gilan?>
Od Gilana - c.d. Anabell
-Niestety mam ostatnio dużo roboty.
-Rozumiem.
-Muszę iść!
-Pa Gilan!
* * * * *
2 DNI PUZINIEJ
-Cześć już jestem!
-No nareście.
Dzieci żóciły się na mnie oprócz Mufinka.
-Co się stało Mufinkowi?
<Anabell?>
-Rozumiem.
-Muszę iść!
-Pa Gilan!
* * * * *
2 DNI PUZINIEJ
-Cześć już jestem!
-No nareście.
Dzieci żóciły się na mnie oprócz Mufinka.
-Co się stało Mufinkowi?
<Anabell?>
Od Anabell do Gilana
Siedziałam w jaskini i patrzyłam na coraz nowsze zabawy moich dzieci. Czekałam aż przyjdzie Gilan bo chciałam z nim porozmawiać, a pójść po niego nie byłam w stanie bo nie mogłam zostawić całej czwórki samej. Dopiero po dwóch dniach przyszedł do mojej jaskini. Oczywiście Matt, Mufinek, Rou i Marin rzucili się na niego i każdy zaczoł opowiadać o zabawach, zwycięstwach itp. Po 28 minutach udało mi się poprosić dzieci aby poszły się bawić.
-Gilan?
-Tak?
-Mam do ciebie jedną prośbę..
-Jaką?
-Mógłbyś częściej przychodzić? Dzieci codziennie się pytają kiedy przyjdziesz.
<Gilan?>
Od Marin
Ledwo się obudziłam a Matt i Mufinek już psocili.
-Hej, zaczekajcie na mnie!-zawołałam
-Najpierw zjedz śniadanie.-powiedziała mama-Jak zjesz to możesz się bawić.
-Już dobrze zjem...-powiedziałam zrezygnowana.
Nie chciałam czekać tylko JUŻ się bawić.
* * * * * * *
W końcu mogłam się bawić z całym moim rodzeństwem.
-To co dzisiaj robimy?-spytałam
-Nie wiem, może jakieś pomysły?-spytał Matt
-Może kalambury?-zaproponowałam
-Dobra tylko na jakie grupy się dzielimy?-spytała Rou
-Ja z Matt'em, a ty z Marin.
I zaczęliśmy zabawę. Na początku Mufinek z Matt'em wygrywali ale potem ja z Rou wyszłyśmy na prowadzenie.
-Dobranoc- powiedziałam do mamy i zasnęłam.
Od Matt'a
Już od kilku dni widziałem świat. Moje rodzeństwo mnie rozbawiało, bo tak samo niezdarnie chodzi i upada jak ja. Chciałem aby przeszedł tata.
-Mamo?
-Tak?
-Kiedy przyjdzie tata?
-Nie wiem kochanie. Może jeszcze dziś.
-Aha.-powiedziałam i skoczyłem na Mufinka by się z nim ścigać:P
Biegaliśmy po całej jaskini.
-Ja też chcę!-zawołała Marin
-I ja!-dołączyła się Rou
Cały dzień się ścigaliśmy.
-Wielki wyścig wygrywa Marin!-ogłosiłem
- Ja chcę jeszcze raz!- zawołał Mufinek
-Na dzisiaj wystarczy.-powiedziała mama- Jutro się pobawicie
Po chwili już całą naszą czwórkę ułożyła do snu i opowiedziała bajkę.
wtorek, 12 marca 2013
Odeszła!!!
imię: Rose
wiek:3 lata (Nieśmiertelna)
płeć: wadera
stanowisko:samica Gamma
cechy:uparta,miła,pomocna,złośliwa,tajemnicza
żywioł:powietsze
moce:włada potężnymi mocami wiatru i kontroluje pogodę
rodzina:porzucona
partner:szuka
historia: Przechodząc przez ciemny las napotkała Gilana, który zaproponował dołączenie do jego rodziny.
właściciel:Genalie
niedziela, 10 marca 2013
Od Szan - c.d. Night'a
- Tak, tak ijeszcze raz tak zostanę twoją partnerką - odpowiedziałam i usmiechnęłam się - dziękuje - powiedziałam i Night mnie pocałował.
<<Night?Brak weny twórczej>>
Od Mufinka
Leżałem czymś miękkim.
Obok mnie moje rodzeństwo.
Oraz moja mama nie wiedziałem jak mam na imię i jak wszyscy mają na imię.
Miałem zaledwie 1 dzień.
Nagle z nikąt usłyszałem szmery.
Byłem strasznie ciekawski więc stanąłem na moich krótkich łapkach.
Niestety moje ciało było zacięszkie i upadłem na moją siostrę.
Nie wiedzałem nawet którą.
Z jednej wydobył się cienki pisk.
Dla mnie to było żałosne.
Ale starałem się podnieść z ciała siostry.
Było słychać mojego ojca nagle mama zawołała:
-Gilan!
-Co!
-Choć tu mam robotę.
-Pamiętaj za niedługo bierzesz do siebie Matta i Mufinka.
-Dobra spoko.
Zastanawiałem się jakie ja mam imię.
Dla mnie to wszystko było nowe i dziwne.
Jeszcze niedawno spokojnie spałem w cieple a teraz!
Śpię w zimnie a na dodatek nie mam sierści,ktoś przydnieta mi głowę .
* * *
Kilka tygodni później.
Otwieram pierwszy raz oczy i co widzę!
Widzę zadek mojej siostry!
Wygląda dziwnie.
Odwróciła się
Ma niebieskie oczy,strasznie puchaty ogon,ma grzywkę.
Moim zdaniem ma sympatyczne kolory futra.
Gdy mnie zobaczyła to podskoczyła i się przewróciła.
Wyglądała śmiesznie.
Zacząłem chichotać.
Poszedłem trochę w lewo i ujrzałem siebie.
Jako jedyny nie miałem grzywki.
Na głowie miałem biały znak i byłem cały szary.
Obok mnie moje rodzeństwo.
Oraz moja mama nie wiedziałem jak mam na imię i jak wszyscy mają na imię.
Miałem zaledwie 1 dzień.
Nagle z nikąt usłyszałem szmery.
Byłem strasznie ciekawski więc stanąłem na moich krótkich łapkach.
Niestety moje ciało było zacięszkie i upadłem na moją siostrę.
Nie wiedzałem nawet którą.
Z jednej wydobył się cienki pisk.
Dla mnie to było żałosne.
Ale starałem się podnieść z ciała siostry.
Było słychać mojego ojca nagle mama zawołała:
-Gilan!
-Co!
-Choć tu mam robotę.
-Pamiętaj za niedługo bierzesz do siebie Matta i Mufinka.
-Dobra spoko.
Zastanawiałem się jakie ja mam imię.
Dla mnie to wszystko było nowe i dziwne.
Jeszcze niedawno spokojnie spałem w cieple a teraz!
Śpię w zimnie a na dodatek nie mam sierści,ktoś przydnieta mi głowę .
* * *
Kilka tygodni później.
Otwieram pierwszy raz oczy i co widzę!
Widzę zadek mojej siostry!
Wygląda dziwnie.
Odwróciła się
Ma niebieskie oczy,strasznie puchaty ogon,ma grzywkę.
Moim zdaniem ma sympatyczne kolory futra.
Gdy mnie zobaczyła to podskoczyła i się przewróciła.
Wyglądała śmiesznie.
Zacząłem chichotać.
Poszedłem trochę w lewo i ujrzałem siebie.
Jako jedyny nie miałem grzywki.
Na głowie miałem biały znak i byłem cały szary.
sobota, 9 marca 2013
Od Night'a - c.d. Szan
Popatrzyłem się na nią. Uśmiechnąłem się. "Teraz albo nigdy" - pomyślałem. Odszedłem od niej o krok.
- Em... Szan?
- Tak?
- Jestem gotowy na wszystko. Nawet na odmowę, tak jak wcześniej. Więc... Czy zostaniesz moją partnerką?
<Szan? xD>
- Em... Szan?
- Tak?
- Jestem gotowy na wszystko. Nawet na odmowę, tak jak wcześniej. Więc... Czy zostaniesz moją partnerką?
<Szan? xD>
Od Szan cd.o Night`a
Smok żucił się na Nighta:
- Nie! - krzyknęłam i pobiegłam pomó wilkowi, razem udało się nam pokonac wilka.
- Dzieękuje Szan - powiedział
- Mi ? Za co ?? To ja ci dzięuje że mnie uratowałeś, nie wiem co bym zrobiła gdyby cię tu nie było, dziękuje - powiedziałam i przytuliłam sie do niego.
<<Night? Tez mam brak weny >>
Od Will'a do Rose
Obudziłem się nad jeziorem czarów. Obok mnie stał jakiś wilk. Spostrzegłem, że była to samica.
- Witaj - powiedziałem. Słońce świeciło mi w oczy, więc nie rozpoznałem wilczycy.
- Witaj - odparła. Powoli wstałem i otrzepałem się z ziemi. Popatrzyłem na nią.
- Jestem Will
- A ja Rose
- Chcesz się przejść? - spytałem.
<Rose?>
- Witaj - powiedziałem. Słońce świeciło mi w oczy, więc nie rozpoznałem wilczycy.
- Witaj - odparła. Powoli wstałem i otrzepałem się z ziemi. Popatrzyłem na nią.
- Jestem Will
- A ja Rose
- Chcesz się przejść? - spytałem.
<Rose?>
Anabell urodziła!!!!!!!!
Młode Alfy:
Imię: Marin
Wiek: kilka minut
Płeć: Wadera
Stanowisko: Młoda Alfa
Cechy charakteru: miła, zabawna, mądra, nieśmiała
Żywioł: Woda
Moce: Tsunami, Wspaniała pamięć
Rodzina: Gilan-tata, Anabell-mama, Matt-brat, Luna-ciocia,Siostra-Rou,Brat-Mufinek,Ciocia Shadow
Partner: Za młoda
Historia: Urodziła się tutaj
Inne zdjęcia: Nie ma
Właściciel: smutnaz1
----------------------------------------------------
imię: Rou (czytaj Ru)
wiek: kilka minut
płeć:wadera
stanowisko: Młoda Alfa
cechy: miła,zabawna,nieśmiała,towarzyska
żywioł: Śnieg i muzyka
moce: Zameć śnieżna,włada Śniegiem i muzyką
rodzina: Gilan-Tata,Anabell -mama,siostra -Marin,Brat-Matt,Brat-Mufinek,Ciocia-Luna,Ciocia-Shadow
partner:za młoda
historia: Urodziła się tu
inne zdjęcia:
Niema
właściciel:Rafina
-----------------------------------------------------------------------
imię: Mufinek
wiek: kilka minut
płeć: basior
stanowisko: młody Alfa
cechy: Miły,skryty,zwinny,czarujący
żywioł: Noc
moce: włada nocą,szybki
rodzina:Gilan-Tata,Anabell -mama,siostra -Marin,Brat-Matt,Siostra Rou,Ciocia-Luna,Ciocia-Shadow
partnerka: Za młody
historia: Urodził się tu
inne zdjęcia: niema
właściciel: Rafina
--------------------------------------------------------------------
Imię: Matt
Wiek: kilka minut
Płeć: Basior
Stanowisko: Za młody
Cechy charakteru: miły, inteligentny, nieśmiały, odważny, opiekuńczy
Żywioł: Wiatr
Moce: Tornado, Czytanie w myślach
Rodzina: Gilan-tata, Anabell-mama, Marin-siostra, Luna-ciocia
Partnerka: Za młody
Historia: Urodził się tutaj
Inne zdjęcia: Nie ma
Właściciel: smutnaz1
--------------------------------------------------------------------------
Odszedł!!!!!!
imię: Horejz
wiek: 2 lata(Nieśmiertelny)
płeć:basior
stanowisko: muzyk ,szpieg
cechy: Zabawny
żywioł: ogień
moce: włada ogniem,może się stać niewidzialny,szybki jak wiatr
rodzina: A niema
partnerka: szuka kogoś kto nie złamie mu serca
historia: Błękał się po lasach aż dotarł tu.
inne zdjęcia:Niema
własiciciel: Halt 1
Nowy członek!!!!
imię: Matty
wiek: 3 lata
płeć: basior
stanowisko: Samiec omega
cechy: Mądry,zabawny,kochający,miły,nie cierpliwy
żywioł: ogień i muzyka
moce: włada ogniem i muzyką,super szybki
rodzina: Kiedyś miał :(
partnerka: hm...Coś czuje do dawnej przyjaciułki
historia: Zaczoł szukać swojej najleprzej przyjaciułki.
Chciał opowiedzieć jej o jego przygodach jekie go spotkały.
Po tygodniu wędrówki usiadł na głazie i usłyszał piękną mekodie.
ZobaczyłpięknA wadere.
Okzało się że to Amber.
I dołączył do tej watach.
inne zdjęcia:
Kiedy był mały ze swoją przyjaciułką
Gdy był mały z nią
Na śniegu z Amber
Na urodzinach Amber
Matty
właściciel: Halt 1
Od Luny - c.d. Aarona
(sorry, że tak długo nie odpisywałam)
Zaśmiałam się. Jego odpowiedź była naprawdę męcząca. Popatrzyłam na niego. Nie wiedziałam, co powiedzieć. W końcu odparłam.
- Bardzo - uśmiechnęłam się. Przez chwilę się zastanawiałam, co teraz zrobić. Zapadła cisza. Nie wiedząc, co robić, uśmiechnęłam się szerzej.
<Aaron?>
Zaśmiałam się. Jego odpowiedź była naprawdę męcząca. Popatrzyłam na niego. Nie wiedziałam, co powiedzieć. W końcu odparłam.
- Bardzo - uśmiechnęłam się. Przez chwilę się zastanawiałam, co teraz zrobić. Zapadła cisza. Nie wiedząc, co robić, uśmiechnęłam się szerzej.
<Aaron?>
Od Night'a - c.d. Szan
Pobiegłem za nią. Dogoniłem stwora. Nie wiedziałem co to było - może smok? Zawarczałem. Stwór odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się szyderczo. Odstawił wilczycę. Patrzyłem się na niego. Wiedziałem co stwór zaraz zrobi. Stałem, gotowy na to, a on rzucił się na mnie.
<Szan? Nie mam weny ;P>
<Szan? Nie mam weny ;P>
Od Amber
po tamtej potyczce z lisem moja mama zabroniła mamie rick'a[bo jak już wiecie to jest jego prawdziwe imię,a "matty" to przezwisko niewiadomego pochodzenia]spotykania się ze mną.ale rick i tak się wymykał i chodziliśmy razem na małe polowania,bawiliśmy się i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu...lecz pewnego dnia,kiedy rick znowu chciał się wymknąć nagle przyszła jego mama i się zapytała:"rick'i[bo tak go zdrabniała],co ty wyprawiasz...?gdzie ty sie mój drogi wybierasz-do amber?". rick juz myślał że wpadliśmy ale mama dodała:"idź do niej-według mnie to głupota,że jej mama zabroniła wam się razem bawić...spróbuj ją przekonać,jak będziesz miał okazję-tylko bawcie się ostrożnie". w tym samym czasie ja też zaczynałam wychodzić na spotkanie z rick'iem,moja mama także to zauważyła:"moja ty amberko,gdzie znów uciekasz,czyżby idziesz do rick'a,dobrze-idź,nie mam bladego pojęcia,dlaczego jego mama zabroniła wam się razem bawić,spotykać,przekonaj ją do siebie przy jakiejś sposobnosci...".
a ja z radością wyleciałam z jaskini.spotkałam rick'a w połowie drogi do jego domu.ric'k!!!-zawołałam.ambeer!!!-odpowiedział rick.
[a=amber,r=rick]
a:muszę ci coś powiedzieć!
r:muszę ci coś powiedzieć!
a:ty pierwszy...
r:ty pierwsza...
a:no dobra...mama mówi żebym namówiła twoją mamę,żebyśmy mogli się ze sobą bawić!!!
r:wow!moja mama mówi mi co do twojej dokładnie to samo!
i znów mogliśmy sie razem bawić,a nasze mamy rozmawiać,śmiać się i cieszyć naszym szczęściem...lecz pewnego,zupełnie nieoczekiwanego dnia...
r:Amber!!!!!!
a:co się stało?!
r: mama mówi że juz nie będziemy tu mieszkać!!!że przenosimy się w zupełnie inne lasy,łąki...
a:dlaczego-rick?!
r:nie wiem,nic mi nie mówiła...
po tych słowach rick obrócił się i odszedł ze spuszczoną do ziemi głową...nazajutrz rano mama rick'a z nim samym przyszła do nas."witajcie! jak miło że nas odwiedzacie!!!"-powiedziała moja mama. mama rick'a odpowiedziała:"my nie z wizytą...przyszliśmy się...pożegnać."-powiedziała to z pełnym spokojem.mama się zapytała dlaczego...a mama matty'ego[pamiętajcie nawiasy u góry ;] powiedziała:"nie możemy tutaj zostać...wataha wilków-naszych nieprzyjaciół zmierza w naszą stronę...tam jest nasz odwieczny wróg-zabił ojca rick'a...i teraz zamerza to zrobić jemu!".moja mama była przerażona,nie umiała znaleźć żadnego innego wyjścia z tej sytuacji,stwierdziła tylko:"dobrze więc-uciekajcie jak najdalej,żeby wam się nic nie stało..."-nasze mamy się przytuliły na znak przyjaźni,i powiedziały żebysmy się szybko pożegnali-ze muszą zaraz ruszać w drogę...rick zaczął:zegnaj amber...mam nadzieję ze kiedyś się spotkamy...","ja też"-odpowiedziałam.rick miał już wyjść...ale dodał:"nigdy cię nie zapomnę amber...[szept]-zawsze będę cie szukał..."."ja ciebie też nie zapomnę...będę tęsknić"-odpowiedziałam,a z oczu poleciała mi łza,potem kolejne 2-nie mogłam ich powstrzymać.rick'owi tylko zabłysnęły w oczach[łzy].mama go pospieszyła,i odeszli...my staliśmy na jednym końcu polany,oni zmierzali ku drugiemu,lecz w połowie rick się odwrócił,podbiegł do mnie i mocno przytulił...potem odbiegł bez słowa.ja spojrzałam w dal widząc jak znikają na horyzoncie...potem spojrzałam na mamę.ona usiłowała nie patrzec na mnie,abym nie widziała łez lecących jej z oczu...w końcu ja nie miałam juz przyjaciela,z którym uwielbiałam się bawić[kochałam go],a mama przyjaciólki-znały się od szczeniaka-była jedyna wilczycą w tym lesie,polanie,poza mamą oczywiscie...
i tak konczy się historia o tym jak straciłam swego najlepszego przyjaciela...a może cos więcej...<3
Od Szan cd.o Nighta
Cos biegło w nasza stronę, było ogromne. Nie mogłam się ruszyc po chwili usłyszałam :
- Uciekaj Szan ! Uciekaj!! - krzyczał Night ale nie mogłam sie ruszyć i poczułam silny uścisk na brzuch, to coś co wyglądało jak smok porwało mnie i zaczeło biec jeszcze szybciej, ocknęłam się:
- Night!! Pomóż mi !! Nie zostawiaj mnie!! Przepraszam za to co powiedziałam... kocham cię!! Kocham cię Night! Nie zostawiaj mnie! Chcę cię jeszcze zobaczyć!! Night!!
<<Night dokończ)>>
piątek, 8 marca 2013
Od Night'a - c.d. Szan
Poczułem się trochę urażony, tym że Szan na razie odmówiła. Troszkę to pogorszyło moje stosunki do niej, ale... Co miałem powiedzieć? Powiedziała "nie", to trudno. "Dobra, jeszcze jedna szansa. Jeśli jeszcze raz mi odpowie nie, to nie będę się o nią starał" - pomyślałem. Poszliśmy do lasu miłości. Czułem się tam trochę... Nieswojo. Zobaczyłem, że coś przed nami biegnie.
- Szan. Spójrz! - powiedziałem i wskazałem jej kierunek, w który właśnie patrzyłem.
<Szan? : P>
- Szan. Spójrz! - powiedziałem i wskazałem jej kierunek, w który właśnie patrzyłem.
<Szan? : P>
Od Anabell c.d. Gilana
Gilan wrócił do siebie. Ja poszłam jeszcze zapolować. Usłyszałam że jakiś wilk się zbliża. Nie wyglądał na członka naszej watahy.
-Czy ty jesteś Anabell?- spytał
-Tak, a o co chodzi?
-Nie mów że mnie nie pamiętasz...
-Colin?
-Czyli mnie pamiętasz.. już myślałem że zapomniałaś
-No coś ty. O tobie bym nie zapomniała. A co cię do mnie sprowadza?
-Szczerze to przyszedłem tak po prostu cię odwiedzić.
-Ale skąd wiedziałeś gdzie jestem?
-Ok przyznam się...... śledziłem cię..
-Co? Kto cię wysłał? Tylko mi nie mów mi że ktoś z mojej rodzinnej watahy...
-No niestety mnie przysłali bo chcieli abyś wróciła.
-Nie zamierzam. A teraz idź bo nie chcę z tobą dłużej rozmawiać.
-Co się stało? Jakaś nerwowa się zrobiłaś.
-To już nie twoja sprawa. I idź już!
Colin w końcu poszedł. Wróciłam do jaskini i zasnęłam. Przynajmniej w śnie mogłam pozostać sama....
Od Gilana - c.d. Anabell
-Anabell zamieszkamy po ślubie.
-No dobrze.
Musiałem iść robić papierkową robotę.
<Anabell?>
-No dobrze.
Musiałem iść robić papierkową robotę.
<Anabell?>
Od Anabell c.d. Gilana
Siedzieliśmy i marzyliśmy. Zachodziło już słońce więc zaczęliśmy wracać do jaskiń.
-Gilan?
-Tak?
-Miałabym do ciebie pewną prośbę..
-Jaką?
-Nie mów nikomu o mojej choro...
-Nikomu nie powiem a teraz odpoczywaj.
-Masz rację.
Wróciłam do jaskini i chciałam już zasnąć ale coś nie dawało mi spokoju. Zaczęłam się zastanawiać co. Zapomniałam, chciałam poznać jakąś waderę bo na razie żadnej nie znałam. Chciałam już wyjść ale było zbyt późno. Zaczęłam chodzić po jaskini. Przyszedł jeszcze Gilan i chwilę rozmawialiśmy.
-Czy mogli byśmy zamieszkać w jednej jaskini?-spytałam
<Gilan?>
Od Szan cd.o Nighta
- Aleś ty romantyczny - zasmiałam sie - będziesz się musiał bardziej postarać - usmiechnełam się,
- Czy to znaczy ze dajesz mi kosza? - spytał
- Nie no co ty, tylko musisz sie bardziej postarac - aż cisneło mi sie na usta zeby powiedzieć tak tak i jeszcze raz tak ale miałam w naturze się z kimś droczyć, ale wiedziałam że i tak odpowiem mu TAK tylko czekaałam na odpowiedni moment.
- Nie zbyt rozumiem ale okej - powiedział zmartwiony - Ale jak chcesz
- Przejdziemy się gdzieś?
- Tak świetny pomysł może do Lasu Miłości? - zaproponował
- Tak chodźmy.
Night był wspaniałym wilkiem na zewnątrz zgrywał twardziela ale łatwo mozna było go zranić. Usiedlismy pod pięknym drzewem słońce juz zachodziło więc robiło się chłodno przytuliłam się do Nighta, wiedziałam ze nie będzie miał nic przeciwko, objął mnie ramieniem i tak sobie siedzielismy.
<<Night?? Chyba nie jestes zły?Wszystko w swoim czasie :p>>
Od Gilana - c.d. Anabell
-Ciesze się że jestem z tobą.
-Ja terz.
Siedzieliśmy przytujeni do siebie.
<Anabell?>
-Ja terz.
Siedzieliśmy przytujeni do siebie.
<Anabell?>
Od Anabell c.d. Gilana
-Ja nazwałabym je Matt i Marin.-odpowiedziałam po krótkim namyśle
-Ładnie.-powiedział
-Wiesz co? Nie spodziewałam że spotka mnie takie szczęście jak ty.
-Ja też nie sądziłem że spotkam taką cudowną osobę jak ty.
-Chciałabym zostać tu na zawsze..
-A nie zostaniesz?
-Przecież jestem śmiertelna..
-No tak...
Siedzieliśmy tak do wieczora i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Było cudownie.
Od Gilana - c.d. Anabell
-Wiem jak nazwać chłopca o ile będzie.
-Jak?
-Dragon.
-Ale nie wiemy jak nazwać dziewczynkę.
-Wymyśli się,a nie wiadomo czy to bądzię dziewczynka.
-Ja przypuszczam że będzie 2 dziewczynki i 2 chłopców.Powiedzała dziwnym delikatnym tonem.
-Ja terz.
<Anabell?>
-Jak?
-Dragon.
-Ale nie wiemy jak nazwać dziewczynkę.
-Wymyśli się,a nie wiadomo czy to bądzię dziewczynka.
-Ja przypuszczam że będzie 2 dziewczynki i 2 chłopców.Powiedzała dziwnym delikatnym tonem.
-Ja terz.
<Anabell?>
Od Anabell c.d. Gilana
Siedzieliśmy nad Jeziorem Czarów. Słońce miało zajść za 2 godziny więc mieliśmy dużo czasu.
-O czym myślisz?- spytał mnie Gilan
-O imionach dla naszych dzieci. Tyle jest przeróżnych imion a trzeba się zdecydować na to jedne. Jakie imiona twoim zdaniem były by najładniejsze dla naszych przyszłych dzieci?
<Gilan?>
Od Gilana - c.d. Anabell
-Niebu się wszystko jest w pożątku.
-Wiem,to pójdziemy gdzieś?
-Z wielką przyjemnością.
-Pójdźmy Jezioro czarów.
-To idziemy.
Nad jeziorem czarów usiedliśmy na molo.
Widzieliśmy piękny zachód słońca poprosiliśmy żeby słonice zaszło dopiero za 2 godziny.
<Anabell?>
-Wiem,to pójdziemy gdzieś?
-Z wielką przyjemnością.
-Pójdźmy Jezioro czarów.
-To idziemy.
Nad jeziorem czarów usiedliśmy na molo.
Widzieliśmy piękny zachód słońca poprosiliśmy żeby słonice zaszło dopiero za 2 godziny.
<Anabell?>
Od Anabell c.d. Gilana
-Wiem, tylko bałam się twojej reakcji. Może gdzieś pójdziemy? Chciałabym trochę odsapnąć po tym wszystkim.-powiedziałam już ze spokojem. Chyba ma rację, wystarczyło się nie bać. Tylko wtedy mogłam stracić wszystko co było i nadal jest dla mnie ważne, czyli Gilana.
<Gilan?>
Od Night'a - c.d. Szan
Popatrzyłem na nią. Zdziwiłem się.
- Co to za pytanie? - powiedziałem. Patrzyła się na mnie, z niecierpliwością. Namyśliłem się i odparłem.
- A może... Zostaniemy... Partnerami? - zapytałem, nieśmiało
<Szan? Odpowiesz na pytanko? ;p>
- Co to za pytanie? - powiedziałem. Patrzyła się na mnie, z niecierpliwością. Namyśliłem się i odparłem.
- A może... Zostaniemy... Partnerami? - zapytałem, nieśmiało
<Szan? Odpowiesz na pytanko? ;p>
Od Gilana - cd Anabell
-Posłuchaj boisz się!
-No tak.
-Będą radosne,miłe.
-No ale.
-Pokochasz je wystaczy że się urodzą i będziesz się nimi opiekować,bawić.
-A jak nie?
-Zobaczysz jak chcesz to je pokochać to znaczy że je pokochasz.
-Mam nadzieję!
I przytuliła mnie.
-Zobaczysz wszystko będzie dobrze wystarczy się nie bać.
<Anabell?>
-No tak.
-Będą radosne,miłe.
-No ale.
-Pokochasz je wystaczy że się urodzą i będziesz się nimi opiekować,bawić.
-A jak nie?
-Zobaczysz jak chcesz to je pokochać to znaczy że je pokochasz.
-Mam nadzieję!
I przytuliła mnie.
-Zobaczysz wszystko będzie dobrze wystarczy się nie bać.
<Anabell?>
Od Anabell c.d. Gilana
-Ja...NIE CHCIAŁAM CIĄŻY I JESTEM CHORA! Ta choroba to nie jest zwykłe przeziębienie itp. tylko polega na tym, że ja nie kocham moich przyszłych dzieci...Byłam u czarodzieja ale powiedział że nie ma na to leku. Starałam się je pokochać ale NIE UMIAŁAM! Mówiłam sama do siebie i sama próbowałam sobie wytłumaczyć że muszę się bardziej starać, naprawdę je pokochać ale niestety czarodziej powiedział że potrzeba czasu...Nie chciałam ciąży ponieważ, wiedziałam że tak się stanie. Przepraszam że ci wcześniej nie powiedziałam.. ale po prostu się bałam....-powiedziałam to wszystko prawie płacząc ponieważ, wiedziałam że to prawdopodobnie ostatnie co powiedziałam do Gilana jako do mojego partnera. Teraz już wszystko zaczęło się walić jeszcze bardziej...na początku chciałam być po prostu w tej watasze i umrzeć jako samotna wadera ale zakochałam się w Gilanie i....nadal go kocham...
<Gilan?>
Od Gilana - c.d. Anabell
-Anabell ja nie gryzę!
-No wiem ale ja mam problem.
-Powiedz mi proszę!
-Boje się twej reakci.
-Nie będę na ciebie zły jestem łagodny jak baranek.
-Ta jasne.
-A co robisz na polowaniu na owcę?
Zatkało mnie.
-To jedzenie a nie partnerka.
- Nie mogę powiedzieć!
-Proszę powiedz.
Moim zdaniem powinienem o tym wiedzieć.
Ale co jej mogło się stać?
Poszłem do......
-Aaron wiesz coś o dziewczynach?
-Nie mogę ich zrozumieć.
-No wiesz sam ich nie rozumiem.
-Coś martwi Anabell ale nie chce mi powiedzeć.
-Powinieneś wiedzeć.
-No wiem.
-Wyproś ją o to.
-To idę!
Zobaczyłem Anabell w Lesie Miłości.
-Anabell musisz mi powiedzieć!
<Anabell?>
-No wiem ale ja mam problem.
-Powiedz mi proszę!
-Boje się twej reakci.
-Nie będę na ciebie zły jestem łagodny jak baranek.
-Ta jasne.
-A co robisz na polowaniu na owcę?
Zatkało mnie.
-To jedzenie a nie partnerka.
- Nie mogę powiedzieć!
-Proszę powiedz.
Moim zdaniem powinienem o tym wiedzieć.
Ale co jej mogło się stać?
Poszłem do......
-Aaron wiesz coś o dziewczynach?
-Nie mogę ich zrozumieć.
-No wiesz sam ich nie rozumiem.
-Coś martwi Anabell ale nie chce mi powiedzeć.
-Powinieneś wiedzeć.
-No wiem.
-Wyproś ją o to.
-To idę!
Zobaczyłem Anabell w Lesie Miłości.
-Anabell musisz mi powiedzieć!
<Anabell?>
Od Anabell c.d. Gilana
Gilan wbiegł do jaskini i powiedział:
-Anabell widzę że coś cię martwi, mi możesz wszystko powiedzieć!
-Gdybym się nie bała to bym ci wszystko powiedziała, ale boję się twojej reakcji. A z resztą nie chcę wplątywać cię w moje problemy. To jest sprawa pomiędzy mną a...kimś kogo nie znasz ani ty ani ja.-odpowiedziałam nie wiedząc jak określić to co niedługo będzie moimi dziećmi. Chciałam mu o wszystkim powiedzieć ale bałam się, że mnie zostawi, nie uwierzy w moją chorobę, albo jej nie zaakceptuje!
<Gilan?>
Od Gilana - c.d. Anabell
Szukałem w lesie Anabell kiedy mówiła że jest w ciąży to było widać podenerwowanie.
Szłem zobaczyłem Aarona.
-Aaron widzałeś gdzieś Anabell?
-Chyba szła do domu.
-Dzięki!
Szybko pobiegłem do jej jaskini.
-Anabell widzę że coś cie martwi mi możesz wszystko powiedzieć!
<Anabell?>
Szłem zobaczyłem Aarona.
-Aaron widzałeś gdzieś Anabell?
-Chyba szła do domu.
-Dzięki!
Szybko pobiegłem do jej jaskini.
-Anabell widzę że coś cie martwi mi możesz wszystko powiedzieć!
<Anabell?>
Od Anabell c.d. Gilana
-Chcę i to bardzo.-odpowiedział Gilan
-Ja też...-powiedziałam niepewnie.
Zaczęłam zastanawiać się czy mu o tym powiedzieć co naprawdę myślę o całej sytuacji. Gdybym mu powiedziałam uznałby że jestem nienormalna.
Czarodziej powiedział że nie ma na to żadnego leku itp. Pożegnałam się z Gilanem i poszłam do Lasu Cienia. Miałam nadzieję że mnie nikt tam nie spotka. Oczywiście się myliłam bo prawie zaraz zobaczyłam Gilana który mnie szukał. Wycofałam się póki mnie jeszcze nie zobaczył. Bałam się każdego spotkania z nim bo mógł wyczuć że coś ukrywam. Wróciłam do jaskini i zasnęłam...
<Gilan?>
Od Burauni
Przechadzałam się po terenach watahy. Ostatnio dużo rzeczy się tu działo. Wszystko się zmienia, przemija. To przygnębiające. Najchętniej siedziałabym cały czas w tym samym stanie i dniu. By nic się nie zmieniało…
Pogrążona w myślach, nie zauważyłam, że Jakiś wilk biegnie w moją stronę. Upadłam.
- Przepraszam… - powiedziałam lekko oszołomiona.
<Ktoś dokończy?>
czwartek, 7 marca 2013
Od Szan cd.o Nighta
- Lubisz mnie??
- No jasne co to za pytanie - zasmiał się
- No takie normalne, chciałam wiedzieć - zasmiałam się - Wiesz ja tez cię lubie, nawet bardzo czy... zostaniemy przyjaciółmi??
<<Night?Teraz ty cos wymyśl;p>>
Od Gilana - cd Anabell
-Muszę ci coś powiedzieć...Jestem w ciąży!Powiedzała.
-Co?
-Nie cieszysz się?
Popatrzyła na mnie ze smutkiem.
-To...
-Okropne?
W niej teraz było widać nerwy.
-Anabell uważam że to wspanale!
-Już diś niepokoiłam że inechcesz być ojcem cieci.
-Chce i to bardzo.
<Anabell?>
-Co?
-Nie cieszysz się?
Popatrzyła na mnie ze smutkiem.
-To...
-Okropne?
W niej teraz było widać nerwy.
-Anabell uważam że to wspanale!
-Już diś niepokoiłam że inechcesz być ojcem cieci.
-Chce i to bardzo.
<Anabell?>
Od Anabell do Gilana
Cały dzień szukałam Gilana. Sprawdzałam prawie wszędzie(bo nie wszędzie można chodzić). Dopiero wieczorem znalazłam go w jaskini.
-Gilan...
-Tak?
-Muszę ci coś powiedzieć...Jestem w ciąży!
<Gilan?>
Od Amber
Mój przyjaciel z dzieciństwa-matty i ja spedzaliśmy duzo czasu! i chciałabym sie mu odwdzięczyć za pewną historię-opowiadając ją :
jeszcze jak miałam parę miesięcy...razem z moim przyjacielem matty'm spędzalismy całe dnie na zabawie,naszym mamom to nie przeszkadzało! wręcz lubiły patrzeć jak całe dnie chodzimy z uśmiechami na pyszczkach<3!lecz pewnego razu zapuścilismy się dosyć daleko do lasu...a tam nie było zbyt bezpiecznie! mieszkały tam zwierzeta jakich niezbyt chcielibyśmy poznać
dlatego też cały czas szłam z podkulonym ogonem...za torick[bo tak naprawdę ma na imie 'matty' nie wiem z kad to się wzięło]...ech...on cały czas ciekawy każdego drzewa machał ogonem,śmiał się i zachęcał mnie do dalszego 'zwiedzania'.nagle w oddali spostrzeglismy...niedźwiedź!!!! pędziliśmy jak szaleni przed siebie!!! nawet nie zauważyliśmy,a bylismy tak głęboko w lesie,że za dnia tu było ciemno,korony drzew przysłaniały słońce...przed nami coś śmignęło!!!
chwilkę ciszy potem...zaczął ku nam zbliżac się jakis cień!!! nie był duży-więc rick powiedział:nie bój się,to nic wielkiego.ale nagle przed nami stanął rudy,chytry...lis! wokół nas były geste drzewa i krzewy więc nijak nie mieliśmy czystej drogi ucieczki...więc o tym mowy nie bylo.A lis choć mniejszy-to dla nas małych wilków-to prawdziwy postrach...'witajcie mali przyjaciele[hmhmhmhmhm(lekko szyderczy śmiech)]...' powiedział rudzielec!'nie nazywaj nas swoimi przyjaciółmi' odpowiedział odważnie rick zerkajac w moją stronę czy jakby co jestem bezpieczna...'a bo co mi zrobisz maluchu,warkniesz na mnie hahahah!'-odpowiedział mu kpiąco lis. 'być może' odpowiedział rick,ponieważ nie chciał być ponizany. w końcu lis nie wytrzymał chwycił mnie za futerko na karku i uciekł w las! zawołałam:'rick!pomóóóóż!!!!'.rick ruszył w pogoń za chytrusem.lecz w połowie drogi nie miał siły utrzymać tępa.lis mu umknał.więc pozostało mu tylko szukać mnie z nosem przy ziemi...w koncu dotarł do nory lisa. ten więził mnie tam zaciekle mówiąc,że się doigram!
ja juz straciłam nadzieję...ale rick uważał ze to przez niego,więc choćby miał nie wracać do domu,chciał mnie odszukac!wbiegł do nory rudzielca! ugryzł go w ogon i nie chcąc go puścić zawołał:'amber uciekaj!!!!'.ja wyleciałam z norki i popędziłam przed siebie...nagle stanełam jak wryta...rick'a za mną nie było,został sam z lisem!zawróciłam...a w połowie drogi spotkałam jego,biegnącego w moja stronę. powiedziałam: och rick jak dobrze że..." i nie skończyłam,szarpnął mnie za ucho i powiedział:nie gadaj tyle-wiej!"ja nie wiedząc o co chodzi obejrzałam sie za siebie...lis nas gonił wściekły jak nigdy! z ogona leciała mu troche krew! zaczęłam biec za rick'iem.po jakimś czasie dorównałam mu tępa. bieglismy i biegliśmy... aż nagle przed nami wyłonił się ogromny rów.rick nie zwlekając przeskoczył przez dół:'amber skacz!'-zawołał,choć skakał lepiej ode mnie [choc z wiekiem to się potem zmieniło] a i tak ledwo doleciał.lecz nagle za mną usłyszałam zblizającego sie lisa wołającego:"dopadnę waaaaas!!!".nie miałam wyboru...ale nie skoczyłam-usiadłam na krawedzi rowu...i spuściłam głowę...lis sie zbliżał-a rick,ze łzami w oczach zawołał:'amber....musisz wierzyć,dasz radę,mama w ciebie wierzy,tata pewnie też,każdy w ciebie wierzy....ja w ciebie wierzę!!!'.wtedy podniosłam łebek,wstałam....i skoczyłam.ale nie doleciałam...na szczęście rick,chwycił mnie za ogon i wciagnął na ziemię...a lis nie dał rady przeskoczyć...wpadł do rowu...i nie mógł wyjść,wtedy rick chcac zauważyc swoją wyzszość zawarczał na niego z góry triumfalnie!i wrócilismy szczęśliwi do domu....
Dwa nowe wilki Blejki i Misaszun
imię: Blejki
wiek:2 miesiące
płeć:basior
stanowisko:Niema! :p
cechy: miły,zabawny,odważny,zwinny
żywioł:woda
moce: włada wodą,narazie jeszcze nie odkrył :p
rodzina: Miran - mama ,a taty nie znał :P
partnerka: Za młody
historia: Znają ją tylko bogowie i matka która zmarła
inne zdjęcia: No niema!
właściciel: Ametyst
----------------------------------------------------------
imię: Misaszun
wiek:1 miesiąc
płeć: wadera
stanowisko: zamłoda
cechy: miła,drarzliwa,cicha,zwinna,ciekawska
żywioł:noc
moce: Włada nocą i szybko lata
rodzina: Uciekła
partner:zamała
historia: Niezna i niechce
inne zdjęcia: niema
właściciel:Ametyst
Od Night'a - c.d. Szan
Trochę zdziwiło mnie to pytanie.
- Dobra - powiedziałem i zaśmiałem się. Szan wydawała mi się dość no... ładna. Uśmiechnąłem się. Myślałem czy zadać jej pewne pytanie. Ale... Jest jeszcze za wcześnie.
- Night?
- Tak?
<Szan? Wymyślisz coś? :D>
- Dobra - powiedziałem i zaśmiałem się. Szan wydawała mi się dość no... ładna. Uśmiechnąłem się. Myślałem czy zadać jej pewne pytanie. Ale... Jest jeszcze za wcześnie.
- Night?
- Tak?
<Szan? Wymyślisz coś? :D>
Nowa towarzyszka!
imię: Twilight
wiek: 2 lata (nieśmiertelna)
płeć: Samica
wiek: 2 lata (nieśmiertelna)
płeć: Samica
rasa: lwica
stanowisko: Muzykantka, obrończyni Bett
cechy: tajemnicza, odważna, miła, towarzyska, energiczna, żywiołowa
żywioł: cień, woda
moce: przeróżne. Nie zdoła zliczyć
rodzina: Naravi - siostra
partner: poszukuje, ale to bardzo trudne xD
historia: Spotkała któregoś dnia Night'a i...
Inne zdjęcia: brak
właściciel: Night
stanowisko: Muzykantka, obrończyni Bett
cechy: tajemnicza, odważna, miła, towarzyska, energiczna, żywiołowa
żywioł: cień, woda
moce: przeróżne. Nie zdoła zliczyć
rodzina: Naravi - siostra
partner: poszukuje, ale to bardzo trudne xD
historia: Spotkała któregoś dnia Night'a i...
Inne zdjęcia: brak
właściciel: Night
środa, 6 marca 2013
Od Szan - c.d. Night'a
- Nie nic.. - wybuchnęłam śmiechem
- Co jest?? - spytał zdziwiony Night - Nic , przepraszam ale przed chwila tak śmiesznie wyglądałeś jakbyś o czymś intensywnie myslał - mówiłam ze smiechem - a myślałeś o czymś? - spytałam - ... Nie o niczym - widać było ze jednak o czymś myśli, - no ale bynajmiej cie rozśmieszyłem - Tak nie ma watpliwosci - zaśmialismy sie i poszlismy dalej - Jesteś super wilkiem - powiedziałam - Ty też - odpowiedział - Ale ty jestes lepsiejszym - Szzan nie ma takiego słowa - wybuchnął śmiechem - Oj tam oj tam ale ja je wymyśliłam i teraz juz jest to bądzie nasze słowo okej? <<Night??>> |
Nowa towarzyszka!!!!!
imię: Emolga
wiek: 2 lata
płeć: samica
rasa:Latająca mysz :p
stanowisko: Modelka :P
cechy:Często niesłucha,zabawna :P
żywioł: Elektryczność :P
moce:Potrafi rozkochać sobie samca,A więcej nechce mi się mówić :P
rodzina: Ma ich miljardy,Niezdoła nawet zliczyć :P
partner:Chłopcy zaginęli!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :P
historia:Gilan uratował ją przed śmiercią! :P
Inne zdjęcia:
Gdy kogoś zauracza :P
Zmienia się w te trzy postacie :P
Gdy wyprasza o jabłko :P
Kiedy jest z siebie zadowolona :P
właściciel: Hal Nowa towarzyszka!
imię: Meloetta
wiek: 2 lata
płeć:samica
rasa: Niema rasy mniemoge określić
stanowisko:Doradca samicy Alf
cechy:Miła,przyjazna,cicha,energiczna,dowcipna
żywioł:Muzyka
moce:Muzyka,super hiper głos.
rodzina:Żyje samotnie!
partner:Niema rzadnego chłopca to po co.
historia:Jast świetną dyplomatyczką.
Poznała Gilana gdy chcieli ją złapać jacyś tajni ludzie.
Gilan zapytał ją czy ona zostanie jego towarzyszką.
Inne zdjęcia:
Gdy używa w pełni mocy.
Gdy idzie na bal.
Na balu.
Wszystkie inne jej zdjęcia.
właściciel:Gilan
wtorek, 5 marca 2013
Konkurs
Przypominam o konkursie!
Proszę o prace!
Mam narazie 2 zgłoszenia!
A potszebne są przynajmniej 3!!!!
Konkurs zakończy się 10 .03.2013r.
Proszę o prace!
Mam narazie 2 zgłoszenia!
A potszebne są przynajmniej 3!!!!
Konkurs zakończy się 10 .03.2013r.
Wasz Gilan
Odeszła
Valixy odeszła!!!!!!!!!!!!!!!
imię: Valixy
wiek:3 lata(Nieśmiertelna)
płeć:Wadera
stanowisko: samica Omega,Muzyczka
cechy:skryta,zwinna,sprytna,wkurzająca na maksa(taki jej zwód)
żywioł: Powietrze,woda
moce: Niewidzialna,włada dwoma żywiołami,Może zrobić że ją ktoś pokocha.
rodzina:Zagineli w jaskini śmierci!
partner:Spodobał się jej wilk powyżej!XD!
historia:NIECHCE JEJ PRZYPOMINAĆ LECZ POWIE JĄ TEMU JEDYNEMU
właściciel: Ametyst
Od Anabell c.d. Will'a
-Najpierw musisz kogoś poznać, zacząć z nim/nią rozmowę i z czasem możesz zaprosić tę osobą do lasu itp.
-Dzięki. Na pewno spróbuję tak jak mi poradziłaś
Popatrzyłam na niego. Nie znałam go co świadczyło o tym że doszedł po mnie. Jest bardzo miły więc na pewno kogoś powinien poznać.
<Will?>
Od Anabell c.d. Gilana
Gilan zaprowadził mnie do Lasu Miłości. Nie wiedziałam co szykuje. Gdy doszliśmy uklęknął, otworzył pudełeczko i spytał:
-Czy wyjdziesz za mnie?
Zaskoczył mnie po raz kolejny. Spojrzałam na niego. Jego oczy były piękniejsze od pierścionka który trzymał.
-Tak.-powiedziałam i go przytuliłam.
<Gilan?>
Od Aarona - c.d. Luny
Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy... w końcu tak się zagadałem, że nie
zauważyłem pędzącej do krzaków wadery. W końcu szelest wywołał mnie z
rozmowy sam na sam ze sobą. Podszedłem do krzaków, i zdziwiony je
rozchyliłem. Po moich, wręcz trzech pytaniach, nie spodziewałem się
odpowiedzi: "A... Jelonek". Chwilę patrzyłem na nią w bezruchu, ale w
końcu wybuchnąłem śmiechem. Chwilę nie mogłem się od tego powstrzymać, a
w końcu spytałem.
- Tak, jelonek to poważna sprawa - powiedziałem z szerokim uśmiechem.
(Luna?)
- Tak, jelonek to poważna sprawa - powiedziałem z szerokim uśmiechem.
(Luna?)
Od Aarona - c.d. Shizu
- Również dziękuję - uśmiechnął się szerzej.
Ciągle patrzył na jej oczy, i widział że wzrok odwzajemnia. Pochłaniał go kolor jej oczu, futra. Może nawet nieświadomie, a może z całkowitym zamiarem. Trudno ocenić. Póki co skupiał się na jej oczach, z delikatnym, tajemniczym uśmiechem.
(Shizu?)
Od Gilana - c.d. Anabell
Poszłem poszukać mojej partnerki Anabell.
Byłem chyba w wszystkich miejscach.
Oprócz jednego miejsca.
Jeziora czarów.
Bardzo szybko tam pobiegłem.
-Anabell!
-Gilan?
-No!
Zobaczyłem smutek na twarzy.
Prozmawliś my trochę i musiałem pójść.
Pszłem do mojej siostry Luny.
Powiedzałem co miałem do powiedzenia Lunie.
Kazała mi iść do innej watahy.
Odwiedziłem mojego kumpla z dziecinstwa.
Jest jubilerem.
Wybrałem jeden.
Gdy wróciłem pobiegłem w poszukiwaniu Anabell.
Zaprowadziłem Anabell Lasu Miłości.
Klękłem przed nią i otworzyłem małe pudełko.
W pudełku był piękny pierścień który wyglądał tak:
-Czy wyjdziesz za mnie?
<Anabell?>
poniedziałek, 4 marca 2013
Nowy projekt na konkurs!
Gdy byłam jeszcze mała uwagii nie zwracałam,na inne wokól mnie wilki tak miałaaaam!!!
on spędzał ze mną dni,i mówił:tam gdzie ja tam zawsze tyyyy...
lecz on był wyjątkowy,zawsze pomóc mi gotowyyy...
moja miłość i mój przyjaciel...
zawsze czas miał dla mnie...
każdy śni o takim 'bracie'.
lecz on był mą miłością,choć tego nie widziałam...
zawsze tam do niego wracałaaaam...wracałaaaam!!!
a teraz jest daleko gdzieś,a ja się łudziłam...
że przyjaźń nie mija...nie mijaaaaaaa....
Od Amber
Amber była wtedy jescze baaardzo młoda...ale to pamięta-historie o jej rodzinie,a teraz ją powie...-gdy byłam jescze małą wilczyczką-szczeniatkiem,to mama zawsze leżała ze mna w miękkiej trawie,gdzie polowałam na...motyle,gdzie wygrzewałam się z nia w słoncu...gdzie dała mi mój naszyjnik...wędrowaliśmy z tatą w zimie,gdzie kołysał mnie wiatr,a grzał lód...gdzie tata podarował mi mój szalik...na razie wszystko szło gładko,miałam przyjaciela-matty'ego i było pieknie.Rodzice mówili do mnie-Amberko...ale potem,po wycieczce do lasu...tam spotkalis my jakaś dziwną watahę-wszystkie wilki były czarne,niektóre miały czerwone blizny na całym ciele...mama wsunęła mnie za siebie,a tata nas osłonił własną piersią,wataha dziwnych wilków otoczyła nas,a z szergu,kregu wyszedł najwiekszy wilk,a jego oczy świeciły szkarłatną czerwienią,mówił:"Och witaj przyjacielu...".Mój tata odpowiedział:"Od kiedy jesteśmy przyjaciółmi?!". A dziwny wilk:"Od kiedy pamiętam...hmhmha[lekko szyderczy,kpiacy chihot],a co ty nie pamiętasz?!".Mój tata:'Mogło mi coś umknąć...".Ten wilk:"Być może tak jak teraz bedziecie umykac wy....".W tej chwili wilk wyskoczył lecac na tatę...ale nic więcej nie widziałam,mama łapą wsunęła mnie w krzaki rosnące niedaleko...słyszałam tylko jak tata warczał potem pare skomlęć...i ciszę,a po chwili te ciszę przeszyło wycie wilków,a potem słychać było odbiegające stado...wyszłam z krzaków,rozglądnęłam się...nie ma mamy...taty,jestem samaaaaa!!! mamoooo! tatoooooooo! weźcie mnie z tąd....!-tak wołałam aż do nocy...a na ziemi zostawały mokre łzy,moje łzy...na noc owinęłam się szalikiem-od taty i przycisnęłam do serca mój naszyjnik łapą,po czym go otworzyłam i patrzyłam na zdjęcie-była tam mama i ja na łące,a tata chcac w tedy uchwycić nasze najlepsze chwile 'wczarował' mi do naszyjnika to zdjecie...patrzyłam na nie...po czym ocknęłam sie rano...las wydawał się byc bardziej przyjazny,ale nadal byłam sama...nagle zobaczyłam jakąś waderę[wilczyce]...też była sama,śliczna...powiedziała:"Co mała...zgubiłaś się?Gdzie twoi rodzice...?Ja się tobą zajmę...".Wzięła mnie do ogromnego,zwalonego,pustego w środku drzewa-tu mieszkała....często po tym jak od niej uciekłam zdarzały się takie rzeczy,wilczyce chetnie mnie przygarniały...ale jeśli miałam mieć nierealna rodzinę,to wolę byc sama...i tak zaczęłam dorastać...sama polowałam i nie ukrywam-całkiem nieźle mi to szło...kochałam to!Ale ciężko jest byc samotnikiem,nie znosiłam już oglądania samej zdobyczy i leśnych,fruwających po niebie ptaków...zaczęłam zaglądać w jeziorka,stawiki,kałuże,a tam był....byłam ja!Czasem nawet ze sobą rozmawiałam...ale do czasu kiedy w tafli wody ujrzałam poczochraną,poszarpaną,brudną,wymęczoną wilczycę...i od tamtego czasu zaczęłam dbać o wygląd...w owym jeziorku wymyłam się,porozczesywałam sierść korą i gałązkami,powycierałam liśćmi i wyglądałam przepieknie...potem było tak na codzień-polowania,'pielegnacja',sen,polowania,pielęgnacja,sen...czyli codzienność dla mnie-dla wilczycy Amber!lecz po dniach,tygodniach,miesiącach,latach[góra roku]
i przedewszystkim po długiej wędrówce doszłam do tej watachy,tu mnie przyjeli,a ja widzac w końcu miłe,wilcze pyszczki bez wahania wstąpiłam do stada i tak trafiłam tutaj...do watahy pełni księżyca!!! To jedyna co zapamiętałam z mojej historii,do teraz,chodź wiem,że może się wydawać że to całe dzieciństwo,ale było tego wiele więcej np:zabawy z matty'm,to jak poszliśmy do lasu i...spotkaliśmy lisa,który mieszkał w okolicy,był większy od nas i matty musiał mnie obronić,uwielbiałam z nim spędzać czas...ale to już inne historie! koniec...
Amber
Od Night'a - c.d. Szan
- Bardzo miło mi się spędza z tobą czas - powiedziała. Poczułem miłe mrowienie. Uśmiechnąłem się.
- Mi z tobą także - uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Odwzajemniła uśmiech. Wyglądała teraz tak... Słodko - Ej, Ziemia do Night'a! Co ci się dzieje, "człowieku"? (;D)
- O, przepraszam... Coś mówiłaś? Zamyśliłem się... - powiedziałem i zaśmiałem się
<Szan?>
- Mi z tobą także - uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Odwzajemniła uśmiech. Wyglądała teraz tak... Słodko - Ej, Ziemia do Night'a! Co ci się dzieje, "człowieku"? (;D)
- O, przepraszam... Coś mówiłaś? Zamyśliłem się... - powiedziałem i zaśmiałem się
<Szan?>
Od Szan - c.d. Night'a
- Jasne z chęcią się przejdę -
odpowiedziałam - muszę ci się jakos zrewanzować za to że tak na ciebie
naskoczyłam - zaśmialismy się.
Wędrowalismy i rozmawialismy, Night był wspaniałym towarzyszem do długich rozmów. Rozśmieszał mnie i doradzał: - Bardzo miło spędza mi sie z tobą czas - powiedziałam. <<Night??>> |
|
Od Will'a do Anabell
Poszedłem do Anabell, spytać się o jedną rzecz. Zastałem ją siedzącą w jaskini, rozmawiającą z Gilanem. Odwróciła się i zobaczyła mnie.
- O, witaj Will... Po co tu przyszedłeś?
- No bo... Chciałbym się o coś spytać... Czy Gilan mógłby na chwilę pójść?
- A niby czemu? - odparł. Widać było, że nie jest w dobrym humorze...
- Kochanie, wyjdź na chwilkę... - Poszedł. Popatrzyła na mnie i spytała
- O co chodzi?
- Chciałem się spytać... No... Jak można zwrócić na siebie uwagę? Cały czas ktoś rozmawia z drogim wilkiem, chodzą razem gdzieś... A ja... Ja zawsze jestem w kącie. Nie rozmawiają ze mną. Nie chodzą ze mną w różne miejsca... Jak mógłbym to zmienić?
< Anabell? ;D>
- O, witaj Will... Po co tu przyszedłeś?
- No bo... Chciałbym się o coś spytać... Czy Gilan mógłby na chwilę pójść?
- A niby czemu? - odparł. Widać było, że nie jest w dobrym humorze...
- Kochanie, wyjdź na chwilkę... - Poszedł. Popatrzyła na mnie i spytała
- O co chodzi?
- Chciałem się spytać... No... Jak można zwrócić na siebie uwagę? Cały czas ktoś rozmawia z drogim wilkiem, chodzą razem gdzieś... A ja... Ja zawsze jestem w kącie. Nie rozmawiają ze mną. Nie chodzą ze mną w różne miejsca... Jak mógłbym to zmienić?
< Anabell? ;D>
Od Majime
Tej nocy było gorąco. Ciepło sprawiało ,że nawet panująca nad bólem Majime nie mogła zmrużyć oka. Na dodatek cały czas śnił jej się jeden straszny sen. A raczej wspomnienie. Chwila w której zabiła ojca i dowiedziała się całej prawdy o sobie.
Nie mogła zasną i poszła się przejść. Doszła nad jezioro gdzie zaczeła pić chłodną wodę. Zrobiło jej się lepiej jednak każda noc jest dla niej czymś niewyobrażalnie strasznym.
- Dlaczego to spotkało właśnie mnie.
- Zycie jest okrutne. - Usłyszała za sobą głos. To Blade jak zwykle przyszedł ją pocieszyć. Ucieszyła się na jego widok.
Majime wstała i zaczęła iść w głąb lasu.
- Musisz być silna- dodał
- Przecież jestem. Wątpisz w to ?
- Każdy ma czasem chwile słabości. - Powiedział i uśmiechnął się do niej przyjaźnie a ona to odwzajemniła.
- Przynajmniej ty mnie rozumiesz.
- w sumie jesteśmy podobni i wiem co czujesz.
- NIgdy nie będziesz wiedział co czuje. Ty nikogo nie zabiłeś.
- Ale jemu się to należało. Żałujesz tego potwora
- Oczywiście że nie.
- To o co chodzi? - Spytał a ona na chwile zamilkła
- O mnie i o moją zaskakującą podobiznę do ojca.- Powiedziała wreszcie po długiej chwili milczenia.
- Kochana. Nigdy ale to nigdy nie porównuj się do swojego ojca. Może i oboje macie coś z wilka cienia ale on był zupełnie inny nisz ty. On był potworem.
- I ja też się nim stanę. To nieuniknione ta krótka chwila w moim życiu już ułożyła mi całą przyszłość. Ty tego nigdy nie zrozumiesz.
Podczas tej długiej podróży zataczając koło wrócili do jaskini.
- Może i nie rozumiem. Ale niewierze że nie mamy wpływu na swój los.
- Dobranoc - Powiedział oschle Majime
- Dobranoc- Odpowiedział - I pzemyśl co ci powiedziałem.
Rozeszli się i ułożyli w swoich jaskiniach. Jednak teraz żadne z nich nie mogło już zasnąć.
Od Shizu - c.d. Aaron
- Hah, dziękuję. Ty także, jesteś bardzo ciekawym, miłym i ładnym przypadkiem.
Rzekła nadal z uśmiechem, choć w swej głowie skarciła się za te słowa. W końcu powtórzyła je jak jakaś głupia wadera... Naprawdę, stać było ją na lepszą odpowiedź, ale zapatrzyła się. Jego oczy były takie cudowne i hipnotyzujące. Dlatego, nie mogła oderwać wzroku i pomyśleć nad dobrą odpowiedzią. Oczywiście nie powie mu tego na razie, bo to by dziwnie zabrzmiało... Spotykają się po raz pierwszy i co? Miłość od pierwszego wejrzenia? Trochę to dziwne, ale gdy tak na niego patrzyła to boi się, że to właśnie "to"...Spokojnie. Na razie jeszcze nic niewiadomo, może to tylko jakieś głupie chwilowe zauroczenie. A może coś większego...?
< Aaron? :3 >
niedziela, 3 marca 2013
Nowa wilczyca Amber!!!
imię: Amber
wiek:2,3 lat [nieśmiertelna]
płeć: wadera
stanowisko: łowca[jeśli jest to modelka]
cechy:miła,ambitna,zadziorna,wie o tym że jest ładna[przynajmniej według niej],jak spotyka ją coś wyjatkowego-czuje ze jest najważniejsza na swiecie,czuje się jak we śnie. jest opiekuńcza,ale beztroska i młoda,czasem lekko wredna,umie walczyć o swoje czasami 'swoimi' sposobami...
żywiołowietrze i lód
moce:umię władać powietrzem,robic z nim co chce,tak samo z lodem i sniegiem,lubi sobie robic lodową biżuterię-szczególnie korony...
rodzina: rodzina zgineła,ona tęskni i jak tylko wpadniejej w łapy cos na temat jej rodziny,to zajmuje się tylko tym,jedyne co jej zostało po mamie-to naszyjnik,którydostała od swej mamy i szalik od taty...nosi naszyjnik zawsze,a w zimie pod owym szalikiem,chodź zawsze w nim lub z nim śpi[szalikiem]
partner: czy jest możliwe żeby ktoś ją chociaż polubił...
historia: nie wie jak,ale gdy była młodą,paro-miesięczna wilczycą[szczeniątkiem] znalazła się sama w lesie,wędrowała długo,a wilczyce nie mające,a pragnące dzieci były zachwycone jej urokiem-brały ja do siebie,lecz ona nie chciała żyć w 'fałszywej' rodzinie-uciekała.z dnia na dzień bardziej doświadczona wilczyca rosła-jedna z lepszych w łowach,ale i bez wilka do którego może się odezwać patrzyła w kałuże,jeziorka i zaczęła zwracać uwagę na swoja urodę,i tak wędrując dotarła do tej watahy...
inne zdjęcia:
młoda Amber:
Na sankach:
ja i mój przyjaciel z dzieciństwa Matty i nasze zabawy miałam coś kolo roku:
Właściciel: inka108
Od Luny - c.d. Aarona
Zamyśliłam się.
- Hmm... Dobrze - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Zaczęłam lubić tego wilka... Zaczął iść. Podeszłam do niego i zaczęliśmy rozmawiać, idąc. Nagle coś się poruszyło za krzakami. Nie zauważył tego i dalej mówił. Ale ja skoczyłam tam. Już wiedziałam co to było. Był to jelonek... Krzaki rozchylił zdziwiony Aaron
- Luna? Coś się stało? Czemu skoczyłaś w krzaki?
- A... Jelonek - powiedziałam i zaśmiałam się...
<Aaron?>
- Hmm... Dobrze - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Zaczęłam lubić tego wilka... Zaczął iść. Podeszłam do niego i zaczęliśmy rozmawiać, idąc. Nagle coś się poruszyło za krzakami. Nie zauważył tego i dalej mówił. Ale ja skoczyłam tam. Już wiedziałam co to było. Był to jelonek... Krzaki rozchylił zdziwiony Aaron
- Luna? Coś się stało? Czemu skoczyłaś w krzaki?
- A... Jelonek - powiedziałam i zaśmiałam się...
<Aaron?>
Od Aarona - c.d. Shizu
Zaciekawiony wysłuchał jej odpowiedzi,
która mu się spodobała. Mało jest osób, którzy nie oceniają po
wyglądzie, a przez chwilę Aaron do nich należał. Uważał że Shizu jest
słodka, ale puki co, nie odważyłby się jej tego powiedzieć. Postanowił
określić to, hm, ogólnie?
- Wyruszyłem z zamiarem poznania nowych wilków - zaczął z cieplutkim uśmiechem. - I trafiłem na miły, ładny, i ogólnie ciekawy przypadek. Aaron miał nadzieję na dalsze spotkania. Emanuowała od niej taka... nawet nie wie jak to określić! (Shizu?) |
|
Od Aarona - c.d. Luny
Uśmiechnąłem się. Chciałem ją jakoś rozruszać, ale ja po prostu nie znałem się zbytnio na czymś takim.
- A może po prostu na spacer? - spytałem. To by chyba było najskuteszniejsze wyjście z tej sytuacji. Wolno ruszyłem w obranym na chybił trafił kierunku. (Luno?) |
|
Od Night'a - c.d. Szan
- Mam nadzieję że mi w tym pomożesz??? - popatrzyła na mnie. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
- No pewnie - powiedziałem.
- Szan?
- Tak?
- Przejdziemy się w jakieś miejsce? Na przykład do któregoś lasu?
<Szan?>
- No pewnie - powiedziałem.
- Szan?
- Tak?
- Przejdziemy się w jakieś miejsce? Na przykład do któregoś lasu?
<Szan?>
Od Luny - c.d. Aarona
- Okey... - powiedział. Nie powiedział więcej. To wydało mi się trochę... Ech.
- To... Pójdziemy gdzie indziej? - powiedziałam, żeby zmienić temat. Patrzyłam na niego wyczekująco.
- A może po prostu chcesz już iść samemu do jaskini? - spytałam. Ech. Kto by chciał przebywać ze mną w tym samym miejscu? - pomyślałam.
<Aaron? Co zrobisz?>
- To... Pójdziemy gdzie indziej? - powiedziałam, żeby zmienić temat. Patrzyłam na niego wyczekująco.
- A może po prostu chcesz już iść samemu do jaskini? - spytałam. Ech. Kto by chciał przebywać ze mną w tym samym miejscu? - pomyślałam.
<Aaron? Co zrobisz?>
Od Anabell
Night nie odpowiadał więc poszłam sama do
czarodzieja. Zdziwił się na mój widok i spytał co się stało.
Opowiedziałam mu wszystko, również to że Gilan spytał czy będę jego
partnerką.
-No widzisz życie nie jest takie łatwe, trzeba podejmować różne decyzje które później możemy żałować.-odpowiedział czarodziej -Mam do pana pewne pytanko..-powiedziałam -Tak? -Czy jest sposób na[fragment wycięto]? -Zadajesz trudne pytanie moja droga. A powracając do twojego pytanie to nie próbowałem na to znaleść leku. -Trudno, będę musiała powiedzieć wszystko Gilanowi. -Na razie nie musisz. Postaram się znaleść na to lekarstwo ale daj mi tydzień. -Dobrze, przyjdę za tydzień. |
Pierwsza towarzyszka!
imię: Naravi (Navi - skrót)
wiek: 2 lata (nieśmiertelna)
płeć: Samica
wiek: 2 lata (nieśmiertelna)
płeć: Samica
rasa: gepard
stanowisko: obrończyni Bett
cechy: miła, energiczna, towarzyska, dowcipna
żywioł: cień
moce: może zmienić się w cień, zamienić dzień w noc i odwrotnie itp.
rodzina: nie zna
partner: poszukuje
historia: Kiedyś znalazła ją Luna i wzięła ją pod swe skrzydła (zaopiekowała się nią)
właściciel: Luna
stanowisko: obrończyni Bett
cechy: miła, energiczna, towarzyska, dowcipna
żywioł: cień
moce: może zmienić się w cień, zamienić dzień w noc i odwrotnie itp.
rodzina: nie zna
partner: poszukuje
historia: Kiedyś znalazła ją Luna i wzięła ją pod swe skrzydła (zaopiekowała się nią)
właściciel: Luna
Od Szan - c.d. Night'a
- Dziękuje dziękuje dziękuje!!! -
skoczyłam na Night'a i go przytuliłam ale szybko się cofnęłam - naprawdę
mi pomogłeś teraz już wiem czemu mi nie wychodziło - mówiłam
- E tam nie ma za co i tak musisz się jeszcze wiele nauczyć - zaśmiał się, - Mam nadzieję ze mi w tym pomożesz?? - odwzajemniłam uśmiech, <<Night dokończysz?.>> |
Od Night'a - c.d. Szan
- Spoko, nic się nie stało, tak w ogóle jestem Night - powiedziałem.
- Szan - odparła i uśmiechnęła się. Odwzajemniłem uśmiech.
- No więc... Pokaż jak normalnie próbujesz latać. Pomogę Ci, jak zauważę coś, hmm... Głupiego - tutaj zaśmiałem się. Oglądałem, jak próbowała wzlecieć. Podszedłem do niej.
- Nie tak. To skrzydło ma być... O, tak - powiedziałem i ułożyłem swoje skrzydło, by zauważyła jak ma być.
- Spróbuj tak zrobić. Ciekawe jak Ci pójdzie - powiedziałem i odszedłem kilka kroków. Tym razem wyszło znacznie lepiej. Gdy znów była na ziemi uśmiechnąłem się do niej.
- Jeśli nie nauczysz się w ten dzień, mogę Ci pomóc jeszcze kiedy indziej - zaproponowałem.
<Szan? xD>
- Szan - odparła i uśmiechnęła się. Odwzajemniłem uśmiech.
- No więc... Pokaż jak normalnie próbujesz latać. Pomogę Ci, jak zauważę coś, hmm... Głupiego - tutaj zaśmiałem się. Oglądałem, jak próbowała wzlecieć. Podszedłem do niej.
- Nie tak. To skrzydło ma być... O, tak - powiedziałem i ułożyłem swoje skrzydło, by zauważyła jak ma być.
- Spróbuj tak zrobić. Ciekawe jak Ci pójdzie - powiedziałem i odszedłem kilka kroków. Tym razem wyszło znacznie lepiej. Gdy znów była na ziemi uśmiechnąłem się do niej.
- Jeśli nie nauczysz się w ten dzień, mogę Ci pomóc jeszcze kiedy indziej - zaproponowałem.
<Szan? xD>
Od Anabell c.d.Gilana
-Czy chcesz być moją partnerką?-spytał mnie Gilan
Nie wiedziałam co powiedzieć, zaskoczył mnie.
-Tak.-odpowiedziałam bez wahania. W końcu zawsze o tym marzyłam. Cieszyłam się że komuś się spodobałam i że będę dla kogoś kimś ważnym.
Od Szan
Byłam zła, musiałam się sama nauczyć latać, trudno Gilan miał ważniejsze sprawy. Niestety nic było to takie proste. Nic mi nie wychodziło.
- Dlaczego to jest takie głupie!!? - krzyczałam, dobrze że nikt mnie nie słyszał.
- Coś ci nie wychodzi - odezwał się głos, a jednak ktos mne słyszał
- Co ci do tego?? - syknęłam
- Przepraszam, przepraszam chciałem pomóc ale widze że ktos jest nie w chumorze juz sobie ide - powiedział
- Nie poczekaj to nie tak, poprostu jestem zła nic mi nie wychodzi tak bardzo chciałabym nauczyć sie latać ale niemam odpowiedniegonauczyciela i no wiesz... - westchnełam - Przepraszam że na cb naskoczyłam
- Spoko, nic sie nie stało, tak wogóle jestem Night - przedstawił się
- Szan - usmiechnełam się.
<<Night dokończysz?>>
Subskrybuj:
Posty (Atom)