sobota, 9 marca 2013

Od Amber


po tamtej potyczce z lisem moja mama zabroniła mamie rick'a[bo jak już wiecie to jest jego prawdziwe imię,a "matty" to przezwisko niewiadomego pochodzenia]spotykania się ze mną.ale rick i tak się wymykał i chodziliśmy razem na małe polowania,bawiliśmy się i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu...lecz pewnego dnia,kiedy rick znowu chciał się wymknąć nagle przyszła jego mama i się zapytała:"rick'i[bo tak go zdrabniała],co ty wyprawiasz...?gdzie ty sie mój drogi wybierasz-do amber?". rick juz myślał że wpadliśmy ale mama dodała:"idź do niej-według mnie to głupota,że jej mama zabroniła wam się razem bawić...spróbuj ją przekonać,jak będziesz miał okazję-tylko bawcie się ostrożnie". w tym samym czasie ja też zaczynałam wychodzić na spotkanie z rick'iem,moja mama także to zauważyła:"moja ty amberko,gdzie znów uciekasz,czyżby idziesz do rick'a,dobrze-idź,nie mam bladego pojęcia,dlaczego jego mama zabroniła wam się razem bawić,spotykać,przekonaj ją do siebie przy jakiejś sposobnosci...".
a ja z radością wyleciałam z jaskini.spotkałam rick'a w połowie drogi do jego domu.ric'k!!!-zawołałam.ambeer!!!-odpowiedział rick.

[a=amber,r=rick]


a:muszę ci coś powiedzieć!
r:muszę ci coś powiedzieć!

a:ty pierwszy...
r:ty pierwsza...

a:no dobra...mama mówi żebym namówiła twoją mamę,żebyśmy mogli się ze sobą bawić!!!
r:wow!moja mama mówi mi co do twojej dokładnie to samo!

i znów mogliśmy sie razem bawić,a nasze mamy rozmawiać,śmiać się i cieszyć naszym szczęściem...lecz pewnego,zupełnie nieoczekiwanego dnia...

r:Amber!!!!!!
a:co się stało?!
r: mama mówi że juz nie będziemy tu mieszkać!!!że przenosimy się w zupełnie inne lasy,łąki...
a:dlaczego-rick?!
r:nie wiem,nic mi nie mówiła...

po tych słowach rick obrócił się i odszedł ze spuszczoną do ziemi głową...nazajutrz rano mama rick'a z nim samym przyszła do nas."witajcie! jak miło że nas odwiedzacie!!!"-powiedziała moja mama. mama rick'a odpowiedziała:"my nie z wizytą...przyszliśmy się...pożegnać."-powiedziała to z pełnym spokojem.mama się zapytała dlaczego...a mama matty'ego[pamiętajcie nawiasy u góry ;] powiedziała:"nie możemy tutaj zostać...wataha wilków-naszych nieprzyjaciół zmierza w naszą stronę...tam jest nasz odwieczny wróg-zabił ojca rick'a...i teraz zamerza to zrobić jemu!".moja mama była przerażona,nie umiała znaleźć żadnego innego wyjścia z tej sytuacji,stwierdziła tylko:"dobrze więc-uciekajcie jak najdalej,żeby wam się nic nie stało..."-nasze mamy się przytuliły na znak przyjaźni,i powiedziały żebysmy się szybko pożegnali-ze muszą zaraz ruszać w drogę...rick zaczął:zegnaj amber...mam nadzieję ze kiedyś się spotkamy...","ja też"-odpowiedziałam.rick miał już wyjść...ale dodał:"nigdy cię nie zapomnę amber...[szept]-zawsze będę cie szukał..."."ja ciebie też nie zapomnę...będę tęsknić"-odpowiedziałam,a z oczu poleciała mi łza,potem kolejne 2-nie mogłam ich powstrzymać.rick'owi tylko zabłysnęły w oczach[łzy].mama go pospieszyła,i odeszli...my staliśmy na jednym końcu polany,oni zmierzali ku drugiemu,lecz w połowie rick się odwrócił,podbiegł do mnie i mocno przytulił...potem odbiegł bez słowa.ja spojrzałam w dal widząc jak znikają na horyzoncie...potem spojrzałam na mamę.ona usiłowała nie patrzec na mnie,abym nie widziała łez lecących jej z oczu...w końcu ja nie miałam juz przyjaciela,z którym uwielbiałam się bawić[kochałam go],a mama przyjaciólki-znały się od szczeniaka-była jedyna wilczycą w tym lesie,polanie,poza mamą oczywiscie...

i tak konczy się historia o tym jak straciłam swego najlepszego przyjaciela...a może cos więcej...<3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz