Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy... w końcu tak się zagadałem, że nie
zauważyłem pędzącej do krzaków wadery. W końcu szelest wywołał mnie z
rozmowy sam na sam ze sobą. Podszedłem do krzaków, i zdziwiony je
rozchyliłem. Po moich, wręcz trzech pytaniach, nie spodziewałem się
odpowiedzi: "A... Jelonek". Chwilę patrzyłem na nią w bezruchu, ale w
końcu wybuchnąłem śmiechem. Chwilę nie mogłem się od tego powstrzymać, a
w końcu spytałem.
- Tak, jelonek to poważna sprawa - powiedziałem z szerokim uśmiechem.
(Luna?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz