poniedziałek, 4 marca 2013
Od Amber
Amber była wtedy jescze baaardzo młoda...ale to pamięta-historie o jej rodzinie,a teraz ją powie...-gdy byłam jescze małą wilczyczką-szczeniatkiem,to mama zawsze leżała ze mna w miękkiej trawie,gdzie polowałam na...motyle,gdzie wygrzewałam się z nia w słoncu...gdzie dała mi mój naszyjnik...wędrowaliśmy z tatą w zimie,gdzie kołysał mnie wiatr,a grzał lód...gdzie tata podarował mi mój szalik...na razie wszystko szło gładko,miałam przyjaciela-matty'ego i było pieknie.Rodzice mówili do mnie-Amberko...ale potem,po wycieczce do lasu...tam spotkalis my jakaś dziwną watahę-wszystkie wilki były czarne,niektóre miały czerwone blizny na całym ciele...mama wsunęła mnie za siebie,a tata nas osłonił własną piersią,wataha dziwnych wilków otoczyła nas,a z szergu,kregu wyszedł najwiekszy wilk,a jego oczy świeciły szkarłatną czerwienią,mówił:"Och witaj przyjacielu...".Mój tata odpowiedział:"Od kiedy jesteśmy przyjaciółmi?!". A dziwny wilk:"Od kiedy pamiętam...hmhmha[lekko szyderczy,kpiacy chihot],a co ty nie pamiętasz?!".Mój tata:'Mogło mi coś umknąć...".Ten wilk:"Być może tak jak teraz bedziecie umykac wy....".W tej chwili wilk wyskoczył lecac na tatę...ale nic więcej nie widziałam,mama łapą wsunęła mnie w krzaki rosnące niedaleko...słyszałam tylko jak tata warczał potem pare skomlęć...i ciszę,a po chwili te ciszę przeszyło wycie wilków,a potem słychać było odbiegające stado...wyszłam z krzaków,rozglądnęłam się...nie ma mamy...taty,jestem samaaaaa!!! mamoooo! tatoooooooo! weźcie mnie z tąd....!-tak wołałam aż do nocy...a na ziemi zostawały mokre łzy,moje łzy...na noc owinęłam się szalikiem-od taty i przycisnęłam do serca mój naszyjnik łapą,po czym go otworzyłam i patrzyłam na zdjęcie-była tam mama i ja na łące,a tata chcac w tedy uchwycić nasze najlepsze chwile 'wczarował' mi do naszyjnika to zdjecie...patrzyłam na nie...po czym ocknęłam sie rano...las wydawał się byc bardziej przyjazny,ale nadal byłam sama...nagle zobaczyłam jakąś waderę[wilczyce]...też była sama,śliczna...powiedziała:"Co mała...zgubiłaś się?Gdzie twoi rodzice...?Ja się tobą zajmę...".Wzięła mnie do ogromnego,zwalonego,pustego w środku drzewa-tu mieszkała....często po tym jak od niej uciekłam zdarzały się takie rzeczy,wilczyce chetnie mnie przygarniały...ale jeśli miałam mieć nierealna rodzinę,to wolę byc sama...i tak zaczęłam dorastać...sama polowałam i nie ukrywam-całkiem nieźle mi to szło...kochałam to!Ale ciężko jest byc samotnikiem,nie znosiłam już oglądania samej zdobyczy i leśnych,fruwających po niebie ptaków...zaczęłam zaglądać w jeziorka,stawiki,kałuże,a tam był....byłam ja!Czasem nawet ze sobą rozmawiałam...ale do czasu kiedy w tafli wody ujrzałam poczochraną,poszarpaną,brudną,wymęczoną wilczycę...i od tamtego czasu zaczęłam dbać o wygląd...w owym jeziorku wymyłam się,porozczesywałam sierść korą i gałązkami,powycierałam liśćmi i wyglądałam przepieknie...potem było tak na codzień-polowania,'pielegnacja',sen,polowania,pielęgnacja,sen...czyli codzienność dla mnie-dla wilczycy Amber!lecz po dniach,tygodniach,miesiącach,latach[góra roku]
i przedewszystkim po długiej wędrówce doszłam do tej watachy,tu mnie przyjeli,a ja widzac w końcu miłe,wilcze pyszczki bez wahania wstąpiłam do stada i tak trafiłam tutaj...do watahy pełni księżyca!!! To jedyna co zapamiętałam z mojej historii,do teraz,chodź wiem,że może się wydawać że to całe dzieciństwo,ale było tego wiele więcej np:zabawy z matty'm,to jak poszliśmy do lasu i...spotkaliśmy lisa,który mieszkał w okolicy,był większy od nas i matty musiał mnie obronić,uwielbiałam z nim spędzać czas...ale to już inne historie! koniec...
Amber
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz